REKLAMA
Witam.
Mam problem. Ostatnio, podczas parkowania delikatnie oparlem sie o sciane. Wyszedlem i moim oczom ukazal sie pokaznie wgnieciony zderzak. Pomyslalem, ze jest to dziwne, moze ktos mi na parkingu huknal, ale niewiele sie nad tym zastanawiajac, zglosilem szkode, mowiac, ze wjechalem w scianke, wyceniono i czekam na pieniadze.
I tu zaczyna sie problem. Dostalem wezwanie na policje i okazalo sie, ze jakis czas temu, moj syn pozyczyl samochod i uderzyl gdzies parkujac, a poszkodowany zlozyl sprawe na policje. W zaparkowanym samochodzie nikogo nie bylo, a syn twierdzi, ze niczego nie zauwazyl... Teraz zastanawiam sie, czy nie powinieniem zglosic tego do TU, bo moga to potraktowac za oddalenie z miejsca zdarzenia. Choc de facto, nie byl to wypadek, ani kolizja. Poza tym nie chce byc posadzony o nieswiadome wprowadzanie w blad TU...
Czy, jesli uda mi sie pokryc szkody z wlasnej reki u pokrzwdzonego i on nie zawiadomi ubezpieczyciela, jest szansa, ze nie bedzie on mial zadnych roszczen? Podkreslam, ze zrobilem to zupelnie nieswiadomie, a na drugi dzien rzeczywiscie najechalem na murek. Czy w takiej sytuacji trace znizki?