ArteK napisał(a):Zagrywka z nr VIN to bardzo częsty proceder który spotyka się w ogłoszeniach aby zbić z tropu kupującego który być może odpuści i nie sprawdzi dokładnie po czym kupi takie auto.
To nie jest jedyny powod bo jest ich znacznie więcej. Ja też bym nie podał vinu bo nie chcę sobie szarpać nerwów z przypadkowymi "kupcami" . Vin dla konkretnych osób i tyle.
ArteK napisał(a):Na zdjęciach wyglądało całkiem ładnie po bliższym przyjrzeniu mi coś nie pasowało z lewym tyłem i klapą bagażnika. Wszystko było bardzo dobrze spasowane (pomalowane) zacząłem szukać i w końcu sprawdziłem auto okazało się że miało szkodę na 20-30tyś. zł w której oznaczony właśnie był lewy tył i tył plus szyby.
Widzisz a ile razy kupowałeś auto? Bo jest jeden problem sprawdzileś coś na czym się nie znasz. Dam Ci prosty przykład jeżdże teraz autem uszkodzonym w tylny błotnik, rysa na zderzaku, pęknięta lampa. Po vinie wyskakuje naprawa za 20k.w aucie wartym eurotax 18k. Auto może sobie naprawie a może nie kwestia estetyki i nic więcej.
ArteK napisał(a):Zagrywka z nr VIN to bardzo częsty proceder który spotyka się w ogłoszeniach aby zbić z tropu kupującego który być może odpuści i nie sprawdzi dokładnie po czym kupi takie auto.
Mojego byś nie kupił a był w idealnym stanie w sumie jak nowy
Sądzę że wycenę szkody w ch miał na jakieś 50k.pln a w pl miałby na około 15-20k.pln.
a naprawę zrobiłem w warsztacie z autoryzacją aso toyoty ale nie przez serwis toyoty
A powiem Ci jeszcze lepszy numer uczestniczyłem w sprowadzeniu auto z usa wartego około 120k.w pl. W usa miało szkode całkowitą a w pl.robota kosztowała 3k + części nowe z aso 10k
Moja rada jest taka albo przepłać w komisie przy aso Toyoty albo zmień filozofie zakupu bo przy hybrydzie auris/prius/yaris/corolla będziesz kolokwialnie mówiąc "przejechany".
P.s.
Chociaż tak myśle że tylko aso i program pewne auto