REKLAMA
Cześć, szukałem w sieci podobnych tematów i w większości docierałem, że to kwestia uszczelki pod głowicą. No ale może jakimś cudem u mnie będzie inaczej, jednakże do meritum;
Moja Luba jechała samochodem i w pewnym momencie zaczęło jej 'głośno buczeć' więc wiadomo, że chodzi o załączony went.
Chwile później zatrzymała sie i zgasiła samochód - went długo chodził + leciał prawdopodobnie czarny dym spod maski z okolic kierowcy. Zaraz przy szybie.
Oczywiście pytałem, czy sprawdzała stan płynu chłodniczego - nie.
Na wskaźnik temperatury również nie była łaskawa spojrzeć, więc niewiem, czy jeździła bez płynu od tygodnia czy coś strzeliło i padło natychmiast.
Ponieważ z mechaniki jestem noga, postanowiłem samemu sprawdzić przyczyne wycieku sposobem łopatologicznym. Wlałem z 3 - 4 litry wody i leci ciurkiem spod auta po 5 - 10 sekundach od wlania wody. Nie potrafię zlokalizować tego wycieku, dotykałem węże i wydają sie być suche. Dodam, że płyn leci w zastraszającym tempie, próbowałem coś wymacać ale ciężka sprawa - samego wycieku chyba nie zlokalizowałem, tylko wiem w jakich okolicach cieknie po silniku i tworzy sie rzeka.
I ten wyciek też jest od strony kierowcy tj. patrząc frontalnie na silnik - z jego prawej strony.
I tu jawi sie pytanie - czy jest możliwością aby tak leciało z pękniętego bloku silnika / uszczelki pod głowicą?
Nie wiem jak to zdiagnozować, do mechanika za bardzo na tym etapie nie chcę jechać, bo jak padło mi turbo, proponowali szrot ew. odsprzedanie auta za drobne, bo sie nie opłaca.
No i jedyny mechanik który powiedział co jest na rzeczy zaproponował mi kupno nowej turbiny i czegośtam na koszt łącznie 2500zł.
Proszę wybaczyć za lakonizm i pewnie nic nie dający opis tego wszystkiego ale nawet nie wiem co jeszcze powinienem napisać / sprawdzić. Będę bardzo wdzięczny za każdą pomoc i naturalnie jeśli czegoś nie napisałem a pojawi sie pytanie - spróbować udzielić odpowiedzi.
Pozdrawiam