REKLAMA
10 Rocznica Imprez SSS – I RUNDA już za nami!
Od 10 lat Stowarzyszenie Sprintu Samochodowego organizuje imprezy motoryzacyjne. Zaczęło się od propagowania ¼ mili w Polsce. Obecnie SSS to nie tylko ćwiartka, a również drifting.
21 oraz 22 kwietnia odbyła się inauguracyjna runda zawodów SSS RACING oraz Super Drift Cup na warszawskim Bemowie, która otworzyła jubileuszowy sezon 2012. To właśnie na lotnisku Babice w Warszawie zjechały się najszybsze maszyny w Polsce.
Impreza pod nazwą "Warsaw Extremizer Motor Show" przyciągnęła tysiące fanów koni mechanicznych oraz driftingu. Przez dwa dni można było podziwiać wyczyny polskich drifterów. Drifting potocznie nazywany driftem jest dyscypliną młodą i jeszcze poznawaną w naszym w kraju. Sport ten wywodzi się z Japonii gdzie krętych dróg nie brakuje. Zasady są proste. Zawodnik musi w jak najlepszym stylu pokonać cały tor jak najdłużej jadąc kontrolowanym poślizgiem. Sędziowie z wieży sędziowskiej oceniają przede wszystkim kąt wychylenia, widowiskowość oraz płynność przejazdu. Dodatkowe punkty zawodnik może zdobyć poprzez jak najbliższe przejechanie obok ZONY wyznaczonej przez sędziów. Najczęściej jest to pachołek ustawiony po wewnętrznej stronie łuku. W tym roku organizator podniósł wysoko poprzeczkę ustawiając techniczny tor uzbrojony w dwie betonowe bandy na których zostawiane były fragmenty driftowozów. Wyeliminowały one kilku zawodników z dalszej walki o podium, gdyż ich auta uległy awarii.
Na torze auta wchodziły w pierwszy zakręt z prędkością ponad 100 km/h! Zawodnik już na pierwszym łuku musiał wprowadzić auto w poślizg. Tutaj była pierwsza niespodzianka! Na zewnętrznej stronie zakrętu zostały ustawione betonowe bandy, każda po 1.5 tony. Najdrobniejszy błąd i auto leciało w twardy mur. Ci najlepsi wykorzystywali tę przeszkodę do tzw. Kiss The Wall (tłum. Całuj ścianę) co w dosłownie oznacza "dotykanie" lub "muśnięcie" ściany tylnym zderzakiem.
Całemu przejazdowi towarzyszy odgłos silnika na "odcince" oraz chmura dymu z opon, które trąc o asfalt nagrzewają się i palą.
Podczas imprezy hałas przejazdów driftingowych zagłuszał tylko start JetCar’a. Jest to trancuski bolidu z silnikiem odrzutowca. Pojazd ten przyciąga widzów żadnych wrażeń, a sama załoga tego potwora nie stroni od dobrej zabawy i żartów. Właśnie w takim pojeździe Richard Hammond (prowadzący z angielskiego Top Gear) miał wypadek, który wykluczył go na kilka miesięcy z tego programu. Podczas startu z maszyny wydobywają się kłęby dymu oraz kilkunastu metrowe płomienie. Ryk silnika odrzutowego słyszany jest na kilka kilometrów, a ciepło jakie się w tym czasie wydziela ogrzałoby nie jeden budynek mieszkalny.
Starty tej maszyny odbywały się na długim prostym odcinku lotniska – dokładnie przygotowanym i zabezpieczonym torze do wyścigów równoległych na dystansie ¼ mili. W niedzielę mierzyły na nim swoje czasy najszybsze samochody w Polsce, walcząc o podium i pierwsze miejsce. Jest to jedna z legalnych zabaw w których możemy poznać moc swojego auta, poczuć zawrotną prędkość oraz zmierzyć swój czas na wyznaczonym odcinku 402 metrów. Dyscyplina ta narodziła się w Stanach Zjednoczonych, gdzie młodzi kierowcy w późnych godzinach nocnych rywalizowali między sobą ścigając się od świateł do świateł. Odległość ta była równa ¼ mili – stąd nazwa dyscypliny potocznie zwanej "ćwiartką". Ponieważ takie zabawy były bardzo niebezpieczne oraz wbrew prawu, gdyż często odbywały się w normalnym ruchu drogowym, a mimo to cieszyły się ogromną popularnością, postanowiono nadać im rangę sportową. Powstały specjalne tory tylko do 1/4 mili. Zawodnicy z początku startujący w miarę seryjnymi autami z czasem dozbrajali je w turbiny, kompresory oraz programy podnoszące moc. Obecnie stworzona jest klasa DRAG dla aut, które są przygotowane pod tę dyscyplinę. Pojazdy startujący w tej klasie często maja powyżej 1000 koni mechanicznych, potężne opony na osi napędowej, spadochron aerodynamiczny aby usprawni c działanie hamulców i najczęściej nie przypominają z wyglądu żadnej znanej marki samochodu. Na koniec zawodów wyłaniani są zwycięzcy poszczególnych klas, gdyż samochody i motocykle podzielone są na grupy na podstawie kilku kryteriów, tak aby wyrównać szanse podczas współzawodnictwa..
Na linii startowej oprócz Polaków można było spotkać Litwinów i ich niesamowite Corrado, które robi kolosalne wrażenie poczynając od wyglądu na odgłosie silnika i błyskawicznym starcie kończąc. Obecnie nikogo już nie dziwią samochody, które osiągają imponujące moce oraz po wystartowaniu jadą pół toru bokiem szukając trakcji. Z zapartym tchem można było oglądać zmagania kierowców i ich pojazdy oraz przypadki nieporozumień, kiedy auto zamiast jechać prosto do przodu przy znacznej prędkości obracało się kilka razy wokół własnej osi.
W przerwach pomiędzy eliminacjami ¼ mili, publiczność nie mogła się nudzić. Zabawiali ją stunterzy, którzy wykonywali niesamowite ewolucje na motocyklach oraz quadach. Nie zabrakło tez mini gokartów, za kierownicą których zasiadały mali chłopcy – najmłodszy miał 8 lat!
Zawodnicy którzy dostali się na podium oprócz pucharów i nagród pieniężnych dostali wiele nagród rzeczowych od patronów medialnych.
Zobacz zdjęcia » Galeria Warsaw Extremizer Motor Cup
Jeżeli jeszcze nie byłeś na imprezie SSS, albo byłeś i czujesz niedosyt już teraz zapraszam 26-27 maja do Częstochowy na zawody "Extremizer Motor Show"! Spotkajmy się tam! Wszelkie dodatkowe informacje o imprezie na stronie extremizer.pl