10 Gru 2010, 11:58
W mieście staram się jeździć jak najbardziej normalnie, tak jak latem. Szczególną uwagę zwracam tylko przy przyspieszaniu i przy dohamowaniu. Przy przyspieszaniu bardzo szybko wrzucam 2 bieg i staram się wyczuć ile gazu należy dać, ale koła bez sensu nie buksowały, bo to i bieżnik się ściera i ulica za mną wyślizguje. Przy dohamowaniu najczęściej wystarczy zachować większy odstęp od poprzednika, hamować normalnie i dopiero gdy poczuję, że koła blokują się szybko to stosować hamowanie pulsacyjne, w przypadku mocno złych warunków atmosferycznych danego dnia, częściej wykorzystuję hamowanie silnikiem.
I o ile w mieście moja prędkość drastycznie nie spada, to poza miastem już tak. Oczywiście zależy od sytuacji danego dnia. Dzisiaj drogi są w większości czarne, co też może być zdradliwe wieczorem i w nocy, bo łapie przy gruncie mróz i ścina wodę na drodze, co daje efekt czarnego lodu.
Tydzień temu na drodze wojewódzkiej było biało. Niestety prędkość większości kierowców była kosmicznie niska, bo 50 km/h. Tworzyły się kolumny 40 aut które podążały za jakimś większym napotkanym na trasie gabarytem, typu ciężarówka. O ile dla takiego gabarytu uzasadniona jest powolna jazda, to nieumiejętność wyprzedzenia go świadczy o marnej technice jazdy samochodem. Wyprzedzanie takiej kolumny aut, całe szczęście, takie trudne nie jest, bo nawet słabe pod względem mocy auto rusza żwawo z prędkości 50 km/h. Trzeba jednak uważać, żeby gazu i jednoczesnego manewru wjazdu na przeciwny pas ruchu nie robić zbyt gwałtownie, bo w efekcie zakręcimy bączka tuż przed maską auta jadącego za nami, który wątpliwe, żeby wyhamował, albo nas ominął. W większości przypadków tak zachowawczo i grzecznie w rządku jeżdżą bowiem osoby przerażone trudnymi warunkami na drodze z nosem na szybie. Również przy kończeniu manewru wyprzedzania i jednoczesnym wyhamowaniu przed autem jadącym w rządku trzeba mieć na względzie, że łatwo wjechać takiemu w tył. Dlatego też manewry wyprzedzania mają być również powolne i zachowawcze bez nagłych skrętów kierownicą. Wyprzedzenie na wąskiej, ośnieżonej drodze TIRa jest faktycznie trudne, bo droga sama w sobie jest wąska, dodatkowo fałdy śniegu tworzą się na poboczu, co sprawia, że przynajmniej optycznie jeszcze zawężają drogę, kierowca ciężarówki ma tendencje do jazdy bardzo blisko osi jezdni, bo boi się, żeby go nie ściągnęło do rowu, a za sobą pozostawia chmurę wzniesionego w powietrze śniegu, przez co widoczność jest praktycznie żadna.
W trasie najprostszym czynnikiem asekuracyjnym jest zmniejszenie prędkości, zachowanie bardzo dużego odstępu od poprzednika i hamowanie silnikiem przed zakrętami.
Będąc jednak przygotowanym do drogi jaką mamy przebyć sądzę, że zima to wspaniały test umiejętności dla każdego kierowcy. Najważniejsze wg. mnie podczas jazdy są trzy sprawy:
1.przyczepność - czyli prędkość i jakość opon, umiejętność czucia nawierzchni (bo może być czarny lód)
2.widoczność - samochód odśnieżony ze wszystkich stron, lusterka dokładnie odgarnięte ze śniegu, najlepiej nowe wycieraczki (ich oczyszczenie z lodu) i sprawne spryskiwacze.
3.czucie auta i rozumienie tego co się z nim dzieje - zdejmujemy kurtkę, jeżeli mamy rękawice bawełniane to je również zdejmujemy, bo samochód czujemy przez nogi (lewa noga odpoczywa na specjalnym miejscu przy sprzęgle), plecy i ręce na kierownicy. Najgorsze co może nam się przydarzyć to gdy auto wykonuje taniec, a my nie wiemy dlaczego i orientujemy się zbyt późno.
Dlatego - owszem generalnie niższe prędkości niż latem, ale nie bądźmy zawalidrogami, bo często to przezorne zmniejszanie prędkości jest nieuzasadnione.