Niestety bywaja takie sytuacje, ostatnio taka mialem
Sytuacja dzieje się na drodze między Cyrhlą, a Murzasichlem, ja jadę w stronę Cyrhli. Droga biała, nieco śliska, a przede wszystkim kręta. Przede mną jakiś strasznie napięty kierownik BMW 530d E60 na tabelkach z Łodzi. No gość strasznie próbował cisnąć, ładnie wchodzić w zakręty, osiągać wysokie prędkości, generalnie chciał być pro i niepokonany. ALE - słabo mu to wszystko szło, ostatecznie wlókł się, ciągle mielił tymi swoimi szerokimi oponami, cały czas tył lekko myszkował i generalnie kierman wykonywał dziwne manewry. Doszedłem do wniosku, że niebezpiecznie w sumie za takim, lepiej przeskoczę przed niego i pojadę swoim, nieco szybszym tempem. Znalazło się dobre miejsce - pusto, prosto, nikt nie jedzie z przeciwka, nikt nie idzie poboczem. Włączyłem migacz, zjechałem na przeciwny pas, jak bozia przykazała i zaczynam wyprzedzać. Wtedy ten "męski organ rozrodczy z przerwaną ciągłością tkanek" zjechał na środek drogi. Użyłem klaksonu, myśląc, że może tak skupił się na utrzymaniu na drodze, że zjechało mu się niechcący na ten nieszczęsny środek. Ale gdzieee tam... Hardo trzyma się środka i nie odpuszcza. Ale ja tez nie odpuściłem, jakoś się zmieściłem i w końcu udało mi się odjechać. Nie lubię takich imbecyli z przerośniętym ego na drodze.
A teraz najlepsze - gdybym jechał STI, to nie byłaby to żadna chwała (czy tam sztuka), na śliskim i krętym objechać mocne bawarkie RWD. Ale jechałem 60konnym Fiatem Panda
4x4 Czuję, że pan z BMW będzie dziś kiepsko spał, wspominając srebrne pudełeczko na zapałki, które go tak ochoczo minęło
![Laughing :lol:]()