REKLAMA
Witam. Mam pewien problem, który postaram się opisać:
W sobotę (17.04.2010) byłem na myjni automatycznej, która jest obok CPN-u. Najpierw poszedłem właśnie do CPN-u kupić trójkąt ostrzegawczy i kartę na myjnię. Trójkąt schowałem do bagażnika (Nissan Almera sedan) i podjechalem na myjnie. Przede mną był pewien facet. Umył samochód i wyjechał. Poźniej ja wjechałem. Początkowo maszyna się zawiesiła przed myciem, więc pracownik poszedł po kolejną kartę i maszyna wystartowała. Umyłem auto. Zatrzymałem się jednak na terenie myjni, aby obejrzeć auto, ponieważ facet, który był przede mną też oglądał. Okazało się, że jemu pojawiło się coś na przedniej szybie (jakby przypalone). Obejrzałem samochód i okazalo sie ze są rysy. Pokazałem wszystko takiemu jakby kierownikowi i on stwierdził, że to niemożliwe, że powstało na myjni. Kazał jednak przyjechać w poniedziałek, kiedy będzie szef. To powiedziałem, że przyjadę. Obejrzałem dzisiaj jeszcze raz samochód i mam rysy, a także plamki, gdzie lakier jest zdarty albo do podkładu, albo nawet do blachy. 3 czy 4 plamki są jak pół paznokcia, jest też kilka mniejszych. Czy istnieje możliwość, aby powstały one po myciu w myjni automatycznej? Bo nie widzę innych możliwości. Miałem 3 rysy na błotniku, ale tamtych co powstały nie było. Szczególnie tych białych plamek, a najbardziej tej na klapie bagażnika, gdyż tuż przed myciem wkładałem trójkąt ostrzegawczy do bagaznika i bym ją zauważył. Niektóre te rysy wyglądają jak sierść kota (np. na klapie bagażnika), ale oczywiscie nie jest to sierść, nie da się tego usunąć.
Prawdopodobnie wezwiemy rzeczoznawcę z ubezpieczalni. Czy jeżeli orzeknie, że to nie jest wina myjni, bede musial za coś płacić? Jak to wogole wygląda?