REKLAMA
grzeg1968 napisał(a):Mieliście kiedyś okazję "spotkać" na trasie dzikie zwierzę? Jak sobie radzić w przypadku nagłego wtargnięcia zwierzyny na jezdnię? Zaineteresowałem się tą tematyką od momentu, kiedy sam byłem świadkiem podobnej sytuacji. Jest Waszym zdaniem jakiś uniwersalny sposób reagowania w takich przypadkach?
Inna sprawa to wszechobecne na polskich drogach pozostałości po rozjechanych już zwierzętach, które także mogą stwarzać niebezpieczeństwo... Jak myślicie, jest szansa zmienić ten stan rzeczy?
Dishman napisał(a):Miałem, na szczęście bezkolizyjnie i na szczęście zawsze chodziło o zwierzę nie większe niż sięgające do kolana (ops, pardon, no kiedyś na drodze znalazła się krowa, ale ona raczej dostojnie kroczyła środkiem, a nie wtargnęła ).
Jak sobie radzić? Hamulec i próba ominięcia. Nie ma innego sposobu. Zabrania się ponoć trąbić i świecić długimi światłami, bo zwierze staje w miejscu jak zahipnotyzowane, a tak miałoby szanse uciec.
Szkodę w samochodzie może wyrządzić dzik, duży pies pokroju bernardyna, sarna. Zabić kierowcę może natomiast łoś.
sikor9050 napisał(a):ostatnio czytałem artykuł na ten temat i ostrzegano przed zbyt gwałtownym manewrem, przez który można wpaść w poślizg co niesie różne konsekwencje. Wniosek jaki z tego wyciągnąłem to szybka ocena ryzyka i decyzja, ale czasem lepiej uderzyć nawet w sarne niż uderzyć w dzrzewo.
lucky_man napisał(a):Nie ma uniwersalnego sposobu bo każda sytuacja jest inna. Dziesiątki razy już zdarzało mi się spotkanie ze zwierzęciem/tami na drodze. Na szczęście tylko raz kolizyjne. Sytuacja była o tyle nieciekawa, że kiedy hamowałem i byłem zajęty omijaniem jednej sarny to w tym czasie druga... mi w bok uderzyła
TexasRanger napisał(a):Panowie, jeśli chodzi o zwierzęta na drodze, to nie rozmyślajcie nad tym, jaki manewr wykonać, aby ominąć sarenkę, gdy na blacie jest 120 km/h.
Musicie zmienić tok myślenia - osoby, które spotykały się ze zwierzętami przeważnie mówiły: "Nie było szans, sarenka NAGLE wyskoczyła i kaplica". Osoby, które mówią: "NAGLE i NIESPODZIEWANIE" a także "Nie było szans na nic innego" są przeważnie tymi, które to same do tego doprowadziły poprzez swoją nieuwagę. Szanse zawsze są, ale jeśli ktoś mija znak wskazujący na niebezpieczeństwo i dalej utrzymuje duża prędkość, to wtedy rzeczywiście nie będzie miał szans...
Podstawową zasadą, jaką należy się kierować na drodze jest PROFILAKTYKA:
1. Jeśli pada deszcz - zwolnij.
2. Jeśli jedziesz w daleką podróż - pojedź na przegląd, albo samemu sprawdź wszystko to, co możesz.
3. Jeśli wjeżdżasz do lasu i widzisz znak mówiący o tym, że można tam spotkać przebiegające zwierzęta, wtedy zwolnij i skup się na jeździe (a nie biadolenie z pasażerami).
4. Jeśli masz zamiar gdzieś jechać, to nie pij...
To tylko kilka przykładów - a są ich setki. Nie dawajcie się "zaskakiwać". Zaskoczeni i bez szans są przeważnie ci, którzy sami poprzez swoje zaniedbania oraz niechlujstwo do tego doprowadzili.
Ja w słownik u nie mam "NAGLE", czy "NIESPODZIEWANIE". Te wszystkie "Nagłe" i "NIE DO UNIKNIĘCIA" sytuacje są tylko tłumaczeniem się ślamazar, które na własne życzenie do nich doprowadziły. Większość sytuacji da się uniknąć ZANIM powstaną.
A to, ze ludzie traktują drogi publiczne jako tory, to jest już inna sprawa i żal mogą mieć wyłącznie do siebie. Później takie osły chodzą i tworzą opowieści, w jakiej to ciężkiej i nie do uniknięcia sytuacji się znaleźli - jeszcze szczycą się, że tylko to i to im się rozwaliło, bo przecież mogli zginać. Każdy sobie rzepkę skrobie - oby nie wyskrobał nic złego, gdy ma pełne auto pasażerów.
grzeg1968 napisał(a):Hm, @TexasRanger, na pewno dużo racji jest w tym co piszesz... Jednak chyba czasem zdarzają się nagłe sytuacje, których nie potrafimy przewidzieć, choćby ta opisana przez [email widoczny po zalogowaniu] />Kakameo napisał(a):Często zdarza sie że jeśli 1 sarna przebiegnie to za nia moga biec nastepne.
Kiedys jechalem w nocy kolo lasu. Nie znalem drogi wiec jechalem powoli. Z daleka widzialem ze sarna bedzie chciala przebiec droge wiec zwolnilem. Kiedy zabralem sie znow za przyspieszanie wyskoczyly 3 sarny znow. Tak wiec gdy widzicie ze daleko sarna przebiega to zwolnijcie bo moze byc ich wiecej.lucky_man napisał(a):Pojeździj trochę samochodem a później się wypowiadaj bo chyba nie masz dużego doświadczenia za kółkiem. A może naucz zwierzęta by chodziły tylko tam gdzie znaki na nie wskazują...
Czasem faktycznie są sytuacje, w których nie da się ominąć jak np. ta wspomniana wyżej. No chyba, że Ty byś wolał wjechać samochodem do rowu... bo w górę się przecież nie da unieść. To nie samolot a tylko prawa strona z której jest rów była "wolna". Przód odcięty przez jedną sarnę przed którą musiałem ostro hamować a tuż za nią wpadła dróga uderzając mnie w tym czasie zrobić.
Jedyne co mogłem w tej sytuacji zrobić gdybym w identycznej znalazł się ponownie i wiedział, że są dwie to wybrać takie opcje:
1. Nie zwalniać albo zwolnić delikatnie uderzająć sarnę z przodu tak by ta druga nie zdąrzyła uderzyć mnie w bok.
2. Zwolnić na tyle by uderzyć sarnę z przodu i jeszcze pozwolić na to by w tym czasie druga uderzyła w bok...
3. Zareagować tak jak zareagowałem.
Na szczęście czego byś nie pisał ta 3 opcja była najlepsza bo w 1 przypadku uderzyłbym w Sarnę z dużo większą siłą i na lekkich wgięciach pewnie by się nie skończyło.
Jedyną sytuacją by uniknąć pewnych sytuacji jest nie wyjeżdzanie samochodem z garażu... Pewnie tak wygląda to Twoje całe zapobieganie.
Kakameo, wiem o tym. Niecały miesiąc temu ze 20 dzików mi na drogę wyszło Sęk w tym, że akurat w przypadku o którym wspomniałem zaszło kilka nieciekawych okoliczności:
- noc
- działo się tuż za łukiem drogi (w lewo, i z lewej strony zaczęły wybiegać sarny więc przy dojeżdzaniu światła nie doświetliły tych miejsc)
- wyskoczyły z pola, na którym rosło coś wysokiego więc nawet w dzień słabo byłoby je widaćunknownman napisał(a):Miałem kilka podobnych sytuacji w okolicach okołowiejskich (poza terenem zabudowanym). A to pies wbiegł na jezdnię, a to kot. Na szczęście żadnego nie zgarnąłem ze sobą, wystarczyło dość zdecydowanie heblowanie.
I to jest chyba jedyna rzecz jaką można zrobić. Staram się panować nad odruchem wyminięcia zwierzaka, bo już niejeden próbujący ominąć zwierzę wybiegające na drodze spotkał się z pojazdem nadjeżdżającym z przeciwka, albo wyleciał w pole, tudzież spotkał się z przydrożnym drzewem.grzeg1968 napisał(a):@Unknownman, no właśnie. Problem w tym, że chęć ominięcia pojawia się w nas odruchowo i ciężko nad tym zapanować... Gwałtowne hamowanie to czasem jedyne wyjście. Eksperci radzą, by tuż przed nieuniknionym zderzeniem zwolnić pedał hamulca, co pozwoli lekko unieść obniżony hamowaniem przód samochodu i dzięki temu zmienić kąt uderzenia. Opisany manewr zminimalizuje ryzyko, że zwierzę wpadnie za szybę samochodu, stwarzając wówczas bezpośrednie zagrożenie dla kierowcy oraz pasażera siedzącego obok. Tylko czy w momencie, kiedy naprawdę coś wybiegnie nam na drogę zdołamy o tym wszystkim pomyśleć?Kierunkowskaz napisał(a):Zabawne rzeczy opowiadasz. Mówisz że w Twoim słowniku nie ma nagle i niespodziewanie? Wszystko da się przewidzieć? Większej bredni nie słyszałem. Jadąc rowerem nie da się wszystkiego przewidzieć, a co dopiero samochodem. Każdy mądry póki nie ma takiej sytuacji. Chłopie nie wiem jak Ty jeździsz i gdzie jeździsz, bo mam wrażenie że tylko do kościoła w niedziele. Miałem niejedną kolizję, kilka wypadków w których mogłem zginąć i uwierz mi że łatwo się mówi przed komputerem. W momencie kiedy dochodzi do sytuacji w której wybiega przed maskę duże zwierze, czy wyjeżdża samochód z prawej strony to nie ma chyba czasu na zastanawianie się co zrobić, nie sądzisz?lucky_man napisał(a):Nic dodać, nic ująćMotoAlbercik napisał(a):Ja mam prawie to samo zdanie co kolega TexasRanger - może źle sprecyzował słowa " Nagle " i " Niespodziewanie ", ponieważ jak sarna wbiega na ulicę to zazwyczaj wbiega nagla lub niespodziewanie. Ale można uniknąć tego typu wbiegania sarny na ulicę, jeżeli każdy kierowca zastosuje się do tego, co napisał kolega TexasRanger w swoim poście. Czyli jeżeli wjeżdżamy w teren lasu, łąk czy pól, to trzeba zwolnić, skupić się i patrzeć uważnie na drogę oraz przedwewszystkim obserwować pobocze. Jeeli droga biegnie przez las, jest teren niezabudowany, można jechać 90 km/h lub jest to nawet droga ekspresowa gdzie mona jechać 110/km-h, a zazwyczaj jeździ się szybciej, to wystarczy zwolnić i wszystko będzie ok. to, że na drodze ekspresowaej można jechać 110 km/h wcale nie oznacza, że MUSIMY jechać z taką czy nawet większą prędkością. Jak wjedziemy w las, pole, łąki czy miniemu znak " Uwaga zwierzęta leśne " i zwolnimy do 70 km/h to nic się nie stanie. I jest bardzo realna szansa na to, że jak nam jakieś zwierzę wleci na drogę, to je w porę zauważymy ( bo jedziemy wolniej i obserwujemy pobocze ) i wyhamujemy. A jeżeli jedziemy przez las, który rośnie przy samej drodze i jest na dodatek ciemno, to tym bardziej trzeba zwolnić. Nikt nam nie każe gnać 120 km/h przed siebie.
To, że ktoś dobił do zwierzęcia, które wbiegło na drogę jest tylko i wyłącznie wynikiem braku skupienia na drodze, a w szczególności obserwowania pobocza i prędkość. Zawsze jak się wjeżdża w las czy pola to się nawet nie pomyśli o tym, że na drogę może wlecieć sarna. Albo jedzie się i myśłi, że " jakoś to będzie ".... A potem są skutki.
I wydaje mi się, że kolega TexasRanger właśnie to miał na myśli pisząc, że nie ma w jego słowniku takich wyrazów jak " nagle " czy " niespodziewanie ". Bo jak się jedzie z odpowiednią prędkością i obserwuje się drogę i pobocze, a nie prowadzi dyskusje z pasażerami o pierdołach czy robi popisówki przed p[asażerami, to faktycznie taka sarna nie wbiegnie na drogę niespodziewanie czy nagle. Ta sarna na tej drodze nie pojawia się znikąd, nie materializuje się, tylko wbiega zawsze z pobocza.
Tak więc wjeżdżając w las, pola, łaki wystarczt tylko zwolnić i uważniej patrzeć na drogę i pobocze, czyli skupić się na drodze.Kakameo napisał(a):Gorzej gdy mamy juz za sobą troche trasy i nasza koncentracja jest osłabiona lub gdy jedziemy w nocy np po pracy i jesteśmy senni....
Co do tego że nalezy obserwowac pobocze to sie zgadzam. Sarny bardzo charakterystycznie biegaja i jak ktos sie skupia nie tylko co centralnie jest przed nim ale także ogarnia co sie dzieje na poboczach to jest duża szansa że zobaczy "skacząca" sarne ktora akurat ma ochote przebiec nam droge. Ja nadal uważam że jedna sarna czy pies czy dzik to nic. Przy odpowiednim zachowaniu mozemy spokojnie wyjsc bez otarcia na samochodzie. Ale gdy sarna ma "koleżanki" i sobie biegna rządkiem przez droge to zostaje chyba tylko hamulec w deche. aaa i z tym klaksonem to coś jest. Zwierze potrafi stanąć jak wryte. Nie polecam. lepiej skupic sie na kółku niż trabieniu....Dishman napisał(a):Policjant by powiedział: "trzeba dostosować prędkość do warunków na drodze". Mnie jednak coś takiego nie przekonuje, bo zmniejszenie prędkości nie może być panaceum na wszystko. Łatwo dojść bowiem do absurdu w którym widząc znak "uwaga zwierzęta", każemy naszemu pasażerowi iść poboczem i głośno krzyczeć w celu wypłoszenia wszelkiego zwierza, gdy my tymczasem będziemy jechać powolutku za nim.
Natomiast nie bardzo rozumiem, jak w słowniku kierowcy nie może być słowa "nagle", bowiem nawet kodeks drogowy przewiduje "nagłe wtargnięcie na drogę".
Błędy popełnia każdy. Chodzi tylko o to, aby budować drogi i jeździć pojazdami, które jak najwięcej tych błędów wybaczają.Pozdrawiam,
Artek