REKLAMA
Witam,
Jakieś pół roku temu miałem małą stłuczkę a w zasadzie leciutko najechałem na tył innego samochodu który gwałtownie zahamował przed sygnalizacja świetlną. Prędkość była w okolicach 5 km/h. W moim samochodzie zauważyłem małą wgniotkę tablicy rejestracyjnej oraz leciutko zdarty kolor jednej cyfry natomiast u "poszkodowanego" było to lekkie zadrapanie/wgniecenie tłumika oraz delikatne pęknięcie/zarysowanie plastiku tylnego zderzaka. Nie będę się zbytnio rozpisywał. Problem tkwi w tym, że dogadaliśmy się, że "poszkodowany" naprawi to sobie z mojego ubezpieczenia. Minęło z pół roku i przyszło zawiadomienie o zapłaceniu ubezpieczenia za samochód (ubezpieczenie samochodu opłacam raz w roku) niestety kwota do zapłaty podskoczyła o 700 zł. Byłem poinformować się u ubezpieczyciela i dowiedziałem się, że "poszkodowany" zapłacił 11 tysięcy zł za 2 rysy/wgniotki, oczywiście wszystko miał udokumentowane na rachunkach. Pytanie brzmi czy mogę coś z tym zrobić? Nie chce mi się wierzyć, że takie drobnostki kosztowały 11 tys. Oba samochody to audi A6 C6 i wiem jakie są mniej więcej koszta takiej naprawy dlatego nie wiem co mam teraz zrobić. Dodam, że "poszkodowany" podchodził mi pod jakiegoś wyłudzacza z tego względu, że od samego początku mówił o protokołach, chciał tylko z ubezpieczenia i bez policji a w dodatku mówił, że to nie pierwszy raz miał taki wypadek co zresztą dało się zauważyć po samochodzie i woli zapłacić z mojego ubezpieczenia. Bardzo proszę o pomoc ponieważ zbliża się data zapłaty a ja jestem w totalnie kropce.
Edit: Zapomniałem się zapytać jak to teraz będzie wyglądać z opłatami. Czy będzie mi zabierane co roku czy to jest jednorazowe zwiększenie kwoty a później będzie już normalna opłata?
Z góry bardzo dziękuję za pomoc. Doceniam każdą odpowiedź.