Zaintrygowało mnie to Saxo. Dorwałam jakies inne opinie i wszystkie są dobre. To aż podejrzane
![Smile :)]()
z kolei saxofonowcy jako pierwszą i naczęstszą wadę wymieniają tylnią belkę plus jeszcze wahacze i coś tam jeszcze - jak juz pójdzie to wszystko z tyłu do wymiany.
No i oczywiście utarte przekonanie, że citroeny to się psuuuuują...
z gazami to ja mam same kiepskie doświadczenia niestety - jasne, że w moich trupach to też stare genracje, reduktory źle, za wysoko montowane i takie historie, ale przez to straciłam jakoś przekonanie do gazu.
A Clio kontra Corsa kontra Saxo? da sie to jakoś pohierarchizować?
teraz to już myśle bardziej o kosztowności napraw poszczególnych marek.
A jeszcze pytanie: zakup czegokolwiek w granicach 6 tys to auto kilkunatoletnie, ze sporym przebiegiem (na pewno powyżej 160 tys. no chyba, że znalałaby się jakas perełka od dziadka) - i takie auto, za pare lat moge sprzedać pewnie już tylko za ok. 4 tys.
Alternatywa wymyslona dziś to poprostu jakiś Uniak za 2 tysiące, do którego co jakis czas coś trzeba będzie dorzucić, ale w przypadku sprzedazy strata niewielka. Co Wy na to?
AAA i jeszcze jedno:
ładne saxo z 99 roku, w tej cenie - przebieg 209 tysięcy... wiem, że diesle dają rade sporo - ale czy to nie jest już taka granica maksymalna? że ryzyko wzrasta?