A ja powiem Wam tak...kiedyś kupowałem corolle e10 1,6si mażenie z czasów dzieciństwa. Na wszystkich forach obsmarowana, różno kolorowa, szpachlowana ale...nie używana w pl., przebieg 90k.km.środek jak nowy.
Poszedłem pod prąd i zainteresowałem się czymś co wszyscy wyśmieli no bo ..."znacie te klimaty nasze forumowe z odcieńami"
Auto stało w komisie ASo Tojki całkiem z przypadku i nie było nic wiadomo na jego temat ...nawet papiery właścicielka dowoziła jak poprosiłem o nie. I...otworzyłem zlecenie w aso na sprawdzenie. Koszt coś koło 300zł. + usługa pt.laserowy pomiar płyty podłogowej. Wyszło że oprócz kolorowanek nie ma żadnych śladów napraw blacharskich. Wszystko dostałem ma piśmie i za 500zł.miałem spokój ducha.
I ostatniego swojego lexusa 2001r. Za 25k. sprzedawałem przez aso lexusa w Warszawie i nikt z nikogo się nie śmiał...kupcowi nawet sprawdzili ciśnienie sprysków
Mi akcja się podobała bo byłem zmęczony słuchaniem farmazonów. Był konkret i tyle. Sprawdzenie kosztował 550zł. Fajnie było usłyszeć że już dawno w takim stanie nie mieli dziadka. A auto było miejscami malowane i nie miało dopiski "bezwypadek".
P.s.
Corollka bez najmniejszej awarii przejechała 430k.km.i u kolegi skończyło na słupie