Witam. Zakupiłam kilka dni temu Opla Insignię z komisu na fakturę. No i wyszło kilka wad, o których nie zostałam poinformowana. O ile zewnętrzne usterki widziałam, to niestety nie mam noktowizora, żeby wiedzieć co siedzi w środku. Oczywiście handlarz powiedział, że auto bez usterek
, tak jak podał w ogłoszeniu i że "wyposażenie" (klima, kamerki itp działają). No więc zabrałam auto do mechanika (wiadomo płyny,pasek rozrządu trzeba wymienić bo nie wiadomo), a tam mi wywala: czujnik filtru spalania cząsteczek walnięty, jakieś aluminiowe coś co podtrzymuje tudzież osłania jakiś bęben odpadło już na podwórki jak przyjechałam autem do domu, pilot automatycznie nie otwiera bagażnika, nie ma autoalarmu, i najśmieszniejsze jest to, że nawet wkłady do podgrzewanych siedzeń wyciągnięte (nie wiem, nie ma)
W ofercie było napisane, że wszystko jest. A i jak już sprawdziłam nr
VIN to wyszło, że licznik cofnięty z 250tys na 180tys - czy to nie jest nielegalne. Nawet nie chcę wiedzieć jakie kwiatki jeszcze wyjdą. Więc moje pytanie, co mogę zrobić, bo szczerze nie chcę takiego auta, nawet boję się do niego wsiąść, czy koło się nie urwie. Aha i do tego zaniżył cenę na fakturze w wiadomym celu (ale to jest najmniejszy pikuś, bo z tym w razie czego sobie poradzę). Jak mogę oddać auto, albo jeśli się nie uda to w jaki sposób domagać się zwrotu kosztów za naprawę. Proszę o jakieś przepisy, na które mogę się powołać (kilka już znalazłam). Proszę o nie pisanie tekstów "widziały gały co brały", bo nie widziały, nawet mechanik nie jest w stanie stwierdzić tak do końca, że auto nie jest felerne, bo robi tylko ogólny obgląd. Dzień przed zakupem auto było przez komis "sprawdzone" na stacji diagnostycznej, bo komis musiał je ubezpieczyć i zarejestrować (sprowadzone z Danii), więc najwidoczniej "wyczyszczono" usterki. Nadmienię, że autem przejechałam 20 km, a tu taki syf
. Nie zamierzam się poddać, każda sugestia mile widziana, ta formalna i nieformalna
. Z góry dziękuję za pomoc.