REKLAMA
Witam wszystkich.
Potrzebuję poradę w takiej sprawie.:
Około dwa lata temu zmuszony byłem zostawić swój samochód (osobowy) w Niemczech, z powodu poważnej awarii silnika. Gdy chciałem pojazd zwieźć lawetą ok. dwa miesiące później, to okazało się, że samochodu nie ma. Był to parking niestrzeżony, należący do miasta. Ponieważ auto nie było wiele warte, więc kradzieży raczej nie podejrzewam, lecz zwózkę przez Niemców w trybie administracyjnym. Oczywiście nie pojechałem tam od razu lawetą, lecz brak pojazdu na parkingu stwierdził wcześniej mój znajomy, który akurat przejeżdżał w pobliżu i poprosiłem go o weryfikację. Do Niemiec nie jeżdżę, więc sprawy nie zgłaszałem tamtejszej Policji, natomiast polska Policja nie może przyjąć takiego zgłoszenia. Na samochodzie mi nie zależało, gdyż jak wyżej pisałem, nie był wiele warty, poza tym naprawa byłaby kosztowna. Problem leży w kwestii OC i figurowania pojazdu w moim wydziale komunikacji. OC skończyło się niecały rok po zniknięciu auta, polisę wypowiedziałem, aby się nie wznowiła. Tak mi poradzono w polskiej Policji, ale nie dano mi podstawy do wyrejestrowania samochodu. Wisi więc na mnie do dziś, prawie rok nie ma już OC. Nie wiem teraz, jak sprawę załatwić. Do dzis nikt do mnie nie przyszedł, ani nie przysłał mi żadnego papieru, wezwania itp. Nie chciałbym czekać, aż kiedyś fundusz gwarancyjny się dopatrzy braku OC i będzie chciał nałożyć mi karę. Strach iść do Wydziału Komunikacji o tym pogadać. Auto nie istnieje, zaginęło i po drogach nie jeździ. Poza tym polska Policja nie potrafiła mi doradzić; stwierdzili, że Niemcy nie będą mnie ścigać za ewentualne koszty zwózki i np. utylizacji auta, gdyż nie zawracają sobie głowy pojazdami o małej wartości. Kasują auto po jakimś czasie i tyle. Jeżeli jednak napisałbym do nich w tej sprawie, to wtedy mogliby na mnie siąść. Może miał ktoś podobny przypadek, może jest tu ktoś, kto pracuje w WK i może mi poradzić, co dalej robić? Bardzo proszę o pomoc, zależy mi na zakończeniu tej sprawy i spokojnym śnie.