REKLAMA
Sam mam dwa automaty - jedno auto miało być najdroższą wersją auta segmentu D, a druga do miasta... a hybrydę w manualu widziałem tylko parę razy. Przyznaję jednak bez żalu i po paru kalkulacjach, że nie ma to większego sensu poza wygodą - nawet system asysyty parkowania pozwala uniknąć stłuczek na parkingu, a to w porównaniu do automatu jest traktowane jak pierdoła
Martwi mnie nieco podejście do samego automatu jak i komentarze typu "następne auto to już musi być automat, obiecałem sobie" i okej, niech sobie kupuje co chce tylko skupmy się bardziej na podejściu - automat jest tutaj traktowany jak luksus, który trzeba mieć... i nie ma to żadnego sensu Możecie mnie zagryźć, ale auto 5-drzwiowe ma już jakiś sens, ileś tam koni też czy kamera cofania również oraz cała inna masa pierdół, którzy chcą kierowcy... ale nie automat
Wiem, że fajnie się jeździ takim autkiem, ale ostatnio wsiadłem do manuala i serio jest to, aż takie męczące? Postanowiłam nim jechać częściej niż automatami i moim zdaniem kwestia wprawy, potem już naprawdę automat potrafi zanudzać i sprawiać jazdę nieciekawą. Pomijam już mitologię o bólu nogi w czasie jazdy w korku - stopa chyba nadal takim osobom wisi w powietrzu.
To tyle z odczuć, ale skupmy się na bardziej logicznych aspektach:
- automat jest drogi w naprawie - naprawa przeciętnej skrzyni to około 10 tys. Zwłaszcza, gdy ten jakże niesamowity luksus potrafi być zrobiony beznadziejnie.
- automat więcej pali - może najnowsze i najdroższe lub hybrydy mniej palą, ale zwykły benzyniak? Nie ma mowy, zabawne są tematy dorabiania LPG do automatu i sam się trochę przejechałem na tym - nawet jak zbytnio na koszta benzyny nie zwracałem uwagi tak już zacząłem, by takie koszta osiągnąć w automacie jak na manualu to trzeba chyba jechać wyczynowo.
- automat upośledza auto pod względem prędkości - płacisz po to, by mieć wolniejsze auto, najlepiej przejechać się danym modelem w manualu i automacie, czasami tracisz 2 sekundy do setki, a czasami więcej. Czy to dużo? To tak jakbyś jechał z wolniejszym silnikiem. Znowu najnowsze auta może są nawet szybsze... ale nie zwykły benzyniak.
- automat sprawia, że jazda jest bardziej niebezpieczna - najprostszy przykład to kursant w Lce. Automat będzie dla niego dużo bardziej przyjazny, bo wymaga mniej uwagi - tego się chyba domyśli każdy. Jednak to, że ta mniejsza ilości uwagi zwiększa szansę na wypadek? Już nie. Nie nabierajcie się na bzdury "bo auto Ci zgaśnie" - to jest właśnie jedna z tych rzeczy dzięki, której jesteś skupiony na jeździe, cały czas masz to z tyłu głowy i to wymusza na Ciebie skupienie.
- automat jest znacznie droższy w zakupie - dobrze doposażony manual bez tych wszystkich mankamentów takich jak wyżej kosztuje taniej niż najtańszy automat.*
* tutaj chciałbym zwrócić uwagę, na rzeczy, które faktycznie się opłacają pod względem komfortu czy bezpieczeństwa:
- tempomat - przy prostej drodze działa niczym automat z tą różnicą, że palisz mniej paliwa, tempomat aktywny zapewnia w dodatku bezpieczeństwo.
- pomoce w jeździe jak wspomaganie jazdy pod górkę - które potrafią uczynić jazdę manualem znośniejszą, manual to nie tylko łysa Skoda Fabia.
- systemy bezpieczeństwa - radzę o niektórych jednak poczytać, nie mam tutaj na myśli takich oczywistości jak ABS tylko te bardziej rozwinięte systemy.
- kamera cofania, czujniki i asystent parkowania - ułatwia uniknąć stłuczki parkingowej, jest nawet pomysł w USA, by obowiązkowo wyposażyć w takie rzeczy samochody, bo koszta jakie stłuczka/stłuczki spowoduje/ą są większe niż instalacja takiego systemu.
- klima, ogrzewanie, regulacje - poza klimą są to pierdoły na poziomie automatu z tym, że nie mają też takich wad.
Kupujcie co chcecie, może to faktycznie takie "muszę mieć automat" jest jak skocz na bungee, który chciało się zrobić czy po prostu dla niektórych to jedyna opcja, by być kierowcą? Reszcie chciałem tylko zwrócić uwagę z własnego doświadczenia, by bardziej zwracać uwagę na niektóre rzeczy, nie traktować manuali jako coś mniej luksusowego czy gorszego co czasami zauważam. Chętnie też poczytam co inni o tym myślą z czym się nie zgadzają lub co, by dodali - w końcu to off-topic.