Te same pytania cisnęły mi się na usta i zadałam telefonicznie pytanie (zanim pojechali do obcej firmy), jakim cudem auto jeździło bez żadnych oporów wtedy, gdy
kontrolka serwisu nie świeciła się i jakim cudem auto jeździło na spalonych podzespołach? Facet mnie po prostu olał. Na chwilę cisza, a potem w zasadzie nic nie odpowiedział. Pomruczał coś w rodzaju: "to nie tak...",
Dlatego przy odbiorze samochodu mam zamiar sobie z Nim porozmawiać, niech mi wyjaśni wszystkie sporne rzeczy.
Jest jeszcze jedna sprawa: ostatni mechanik, który wymieniał mi uszczelkę pod głowicą silnika (nie mam nic do Niego, jest w porządku) zapomniał założyć obudowę na akumulator. To jest taka plastikowa w kolorze szarym osłona. Gdy sięgnę pamięcią wstecz, przypominam sobie, że przy wilgotnej pogodzie auto dziwnie się zachowywało, zwalniał w czasie jazdy, to przyspieszał. Ogólnie jakby tracił moc. Ponieważ żadna kontrolka się nie świeciła, żaden komunikat nie pojawiał się, nic nie robiłam. Syn, który od czasu do czasu także jeździ moja cytryną stwierdził to samo. W zeszłym tygodniu mechanik pytał o tę osłonę i powiedział, że zauważyli po przyjeździe z testowania (a padał deszcz), iż kapie woda z wycieraczek na komputer i dlatego komputer jest spalony.
Skojarzyłam pewne fakty i żarówka mi się zaświeciła. Myślałam, że winne za całe zamieszane są kable, które wilgotnieją na chłodzie, czy deszczu. Powiedziałam to mechanikowi, ale stanowczo zaprzeczył.
Jestem ciekawa, co powie, jeśli i wymiana komputera nic nie da... ODPUKAĆ W NIEMALOWANE!