01 Gru 2019, 16:43
Ech, no więc tak...
Cena wyjściowa 30k, rocznik 2007 (potem się okazało, że rejestracja '7, a produkcja '6), prywatny właściciel, autentyczny przebieg 177k. Z autentycznej (na 100%) dokumentacji z ASO prowadzonej do 2017 r. wynikało, że auto jeszcze w Niemczech miało co najmniej dwie niespodzianki: wymiana klapy bagażnika, maski z szybą, itd... więc wiadomo - trudne dzieciństwo. Ale mimo wszystko pojechałem obejrzeć, bo właściciel prywatny, więc może nie będzie tragedii. A fajniej wyposażonych i wyglądających egzemplarzy w benzynie (kupiłem 3.2 FSI) lokalnie prawie nie było (jestem z Poznania). Używki i tak zawsze kupuję ze świadomością, że będzie wiele rzeczy do zrobienia. I jednocześnie nie bawię się w dogłębne oględziny, przeglądy w serwisie itd., bo w końcu nie kupuję Bentleya za pół miliona od arabskiego szejka, tylko stare szroty, więc wg mnie szkoda czasu.
W trakcie jazdy próbnej wrażenia pozytywne - silnik chodzi cicho, stabilnie, przyspiesza jak trzeba, auto nie ściąga, felgi i tarcze proste... myślę sobie: jest dobrze.
No i miesiąc się nacieszyłem tą dobrocią. Potem się zaczęła maniana:
nieszczelna pokrywa zaworów (koło 700 zł), nieszczelna uszczelka skrzyni biegów (bodaj 900 zł, z dolewką oleju), osłablo wspomaganie kierownicy - wymieniona pompa (1500 zł nowa), zawór servotronica (500 zł używany), potem jeszcze napęczniał nie wiedzieć czemu wąż wspomagania i puszczał płyn (400 zł - musiał chyba zepsuć coś wcześniej mechanik, już tam nie pojadę), w międzyczasie jeszcze uszczelnienia wydechu (coś pod 800 zł z jedną plecionką, dokładnie nie pamiętam),
...aż, któregoś pięknego dnia, raptem 7 miesięcy po zakupie auta, wnerwiony, że więcej Audi stoi u mechanika, niż jeździ, bo ciągle coś - nagle rano słyszę dziwne boczenie/terkotanie z okolic silnika. Najpierw myślę sobie, że musiała chyba puścić nowo wspawana plecionka, ale kiedy po oględzinach na podnośniku okazało się, że jest cała, dotarło do mnie, że po tym wszystkim będę musiał jeszcze temu dziadowi zafundować nowy rozrząd. (10000 zł, w tym świece, olej, filtry, i jeszcze kilka jakichś tam dupereli, które kazałem przy okazji zrobić). Aha, i tarcze + klocki na przód. Więcej grzechów nie pamiętam.
Poza tym nowe letnie Bridgestone'y 2000 zł, doposażenie parktronica na przód 2000 zł, doposażenie kamery cofania 2000 zł, zmiana boczków z tyłu na rolety 350 zł (sam montowałem)... i takie tam.
Być może coś pominąłem, trudno to wszystko spamiętać, ale ostatnio jak robiłem sobie z Małżonką rachunek sumienia, to wyszło coś chyba nawet powyżej 30k.
Jak sobie pomyślę, ile jeszcze rzeczy się w tym aucie może zepsuć (choćby zawieszenie), to robi mi się trochę słabo. Ale póki co trzyma się kupy, mam nadzieję, że tak zostanie na dłuższą chwilę, bo obecnie za to auto na rynku dostałbym przy najlepszych wiatrach tyle, ile za nie dałem rok temu. A że jest nowy rozrząd, opony, kamera itd.? "Panie, ja wiem czy to mi się nie rozkraczy zaraz po odjechaniu" - i tyle z wartości rynkowej. I zresztą nie dziwota, bo ja sam nie wiem kiedy jakiś kolejny podzespół w tym samochodzie klęknie.
Ale trzeba przyznać, że 3.2 FSI to świetna jednostka o rasowym brzmieniu. Z drugiej strony pytanie, czy spalanie 17 litrów jest tego warte.