Ja prawie zawsze przekraczam o 10 km/h - czyli tyle, ile można, żeby policja odpuściła
Ale jak trafi się ciasna wieś, z wąską krętą drogą, gdzie nie sposób odgadnąć, czy zaraz zza jakiegoś płota jakiś dzieciak albo zwierzak nie wyskoczy - to bywa, że jeżdżę 30 tam gdzie wolno 50. Wolę być kierowcą-żółwiem niż mieć na sumieniu jakiegoś dzieciaka, czy choćby tylko wiejskiego Burka (nawet gdyby kolizja była ewidentnie nie z mojej winy).
Zasię raz trafił mi się dłuższy odcinek wąskiej, krętej drogi na Mazurach. Jechałem - swoim zwyczajem - o 10 km/h szybciej niż wolno. I nagle patrzę - za mną utworzył się karawan chyba z 15 aut. Jak tylko wyjechałem na prostszy odcinek - wszystkie 15 aut migiem mnie wyprzedziło. Wniosek - chociaż przekraczam prędkość o 10 km/h, to i tak jeżdżę zdecydowanie wolniej niż wynosi średnia krajowa. Albo przynajmiej średnia mazurska
![Very Happy :D]()
- Proszę opisać pracę silnika. - Można własnymi słowami? - Można. - Brum, brum, brum, brum...