06 Sty 2011, 15:00
Na swieta zasypało nas konkretnie, mam słabe zimowki w daewoo wiec postawilem go w garazu na cale swieta.. i jezdzilem innym autem mniejszym z dobrymi oponami. chodzilem co 3 di przepalac espero zeby akumulator mi nie padł . W niedziele tydzien temu ostatni raz go uruchomiłem i juz wiecej nie dał sie.
Było tak ze odpalilem samochod.odrazu zalapal zostawilem go tak na chodzie i poszedlem troche odsniezyc koło garazu. pochodzil sobie troche,wsiadłem dodałem gazu najpierw potrzymałem chwile na 3000 tys obrotow ,potem spusciłem na 2000 tys chwilke potrzymałem i puscilem go spowrotem na wolne obroty. chodzil sobie tak chwile...
Pozniej znowu chcialem dodac gazu , to juz zaczal przerywac,mulic,strzelac i niewiadomo co jeszcze. zgasilem go bo myslalem ze jest mało gazu. ale gaz był. zapalilem spowrotem i problem ten sam.. przerywa,strzela nie wkręca sie.. zostawilem tak go..
wrocilem na drugi dzien z mysla ze go odpale.. a tu nic .
wlozylem nowe swiece,kable tez wymieniane kilka miesiecy temu, iskre maale zpalic nie chce tylko cos sie odezwie i nic.
probowalismy go rozciagnac i nic strzela pyka , nie chce zapalic . juz nie wiem co jest.
naladowalem akumulator i mam zamiar isc po obiedzie dalej walczyc z nim.
pomozcie mi. co moglo sie stac?
musze go szybko naprawic bo nie mam czym jezdzic do roboty a ten drugi samochod musze juz oddac.
p.s espero pale ciągle na gazie bo na benzynie nie chodzi (wtryski zapieczone ,bo nie jezdzilem nigdy na benzynie)
ale zawsze ladnie mi palil na gazie nawet w najwieksze mrozy. a tu w garazu stoi i zapalic juz nie chce.
cos sie zjeba.ło i nie wiem co.
prosze o pomoc.