REKLAMA
Kiedyś kupiłem astrę J z przegrzanym motorkiem, tzn brak kompresji.
Finalnie wyszło 8000zł , zdecydowałem się na naprawę a nie wymianę słupka w nieznanym stanie
Dlaczego tyle? albo tylko tyle? bo wychadziły po drodze kolejne usteki od sterownika silnika, po kolektor ssący, a to jeszcze to , jeszcze tamto itp
Zajechana benzyna
Teraz mi też ktoś wcisnął niestety za granicą hyundajai40 1.7 crdi, który się okazało gotuje płyn...no cóż na szczęście tylko uszczelka pod głowicą, z nowym rozrządem, płynami, filtrami, remoncikiem głowicy, nowymi śrubami, pompą wody i wieloma pierdołkami jeszcze gdzie braliśmy większość z ASO , z robotą wyszło mnie to 6000 zł brutto i auto śmiga już o dziwo naprawdę świetnie
Genaralnie rzecz biorąc ..najlepiej kupić taki egzemplarz w którym wszystko jest OK< albo duzo rzeczy tych grubych zostało powymienianymch
Paradoksalnie....jeżeli kup się auto z małym przebiegiem typu 100 000km to wszystkie grube wymiany przed nami,
A jeżeli dajmy na to 250 000km to sporo wymian mozę być porobione.
Teraz mam auto kupione i ma 160 000km i kurcze dwumasik już lekko słychać i wtryskiwacz jeden coś kuleje
szybki napisał(a):U mnie w firmie przewija się ich dziesiątki sztuk i diesel jest to ostatnia opcja którą mogę polecić komuś kto ma mało kasy i dużo jeździ.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, u nas na prowincji gdzie duzo terenów rolniczych jest każdy rolnik pospolity diesla ma i diesla chce z wiadomych powodów, i wiekszość dieslem jeździ, Mieszczuchy już dieslów nie chcą, no i dobrze , każdy niech sobie znajdzie coś odpowiedniego dla siebie, mój starszy tylko diesla chce, benzyną to mówi że by nie umiał nawet jeździć
i uwielbia klekot starego diesla. I co beznynę mu fajną znajdę i w dobrej cenie , to mi powie że on tego za darmo nie chce
