REKLAMA
Nie kapuje tego. Szwagra syn właśnie pomyka od banku do banku bo chce nabyć m3 w Warszawie. Wypatrzył sobie chatę za 280kzł i szuka kredytu.
Przypatrzyłem się lekko sprawie i z podziwu wyjść nie mogę. Urodziło się pytanie na które nie ma odpowiedzi. Dlaczego Banki maja takiego cykora przed kredytowaniem chaty której nikt nie może do czasu spłaty sprzedać ani ukraść w przypadku braku spłaty!??
Chłopak wynajmuje już 9 rok! Średnia cena mieszkania 1600zł. Ile wydał po 9 latach łatwo policzyć. Ponad 170tys.zł poszło w kosmos.
Dlaczego banki mają takie dzikie i mało cywilizowane przepisy?
Jak dla mnie powinno to by c tak że bank jest właścicielem mieszkania do czasu spłaty. Bank też wynajmuje do czasu zakończenia spłaty owe mieszkanie kredytobiorcy. W umowach zaznaczono że w przypadku braku wpłat rat za okres dłuższy jak 3 m-ce = wyjazd z mieszkania a dotychczas wpłacona kwota przepada. Ludziom uczciwym by to pasowało, masa ludzi by się zgodziła. Takie mieszkanko na takich warunkach powinni dawać każdemu bez względu na wiek, dochody, papiery, status "roboczy" i masę innych! Wiecie ile PKO BP zaśpiewało chłopakowi by miał na umowie o pracę? Rata 1866zł, czynsz 560zł, wyliczyli skromnie na zycie 1130zł m-c w tym media. 3556 netto ma mieć na umowie a umowa ma być dłużej jak rok i podpisana na stałe.
Paranoja jakaś! I oni sie dziwia że mieszkaniówka stoi i to w chwili w której 2500 netto w Polsce jest normą norm?
Nie kapuje tego czego banki się boją! Jaka to dla nich strata jeśli klient najmujący przestanie po roku płacić? Trzy miesiące przeczekać, kopa w pupę i znajdą się następni.