Wczoraj cieszyłam się, że mój samochód po doładowaniu akumulatora odpalił i odpala "na styk" jak to mówią starzy handlarze, a tu dziś kolejna niemiła niespodzianka. Wyjechałam nim, żeby zwyczajnie zrobić zakupy. Początkowo było ok, ale po dojechaniu do 1 skrzyżowania zgasł. Potem znów jakoś jechał, ale przy kolejnym zakręcie - zgasł. Mam wprawę, jeszcze z czasów CC więc w trakcie jazdy go uruchomiłam i jechałam dalej. Do sklepu dojechałam. Bałam się, że po wyjściu nie odpali - ale pięknie złapał od razu i jadę... do skrzyżowania;-( Jakoś wróciłam do domu, ale każde przyhamowanie kończyło się gaśnieciem silnika, zapalała się
kontrolka akumulatora i oleju.
Czy to wina nadal słabego akumulatora czy można nieco "podwyższyć" obroty silnika tak jak to było przy CC, gdzie na zimę mechanik zawsze trochę podkręcał obroty i CC śmigało..?
Co to może być? Zawsze tak zimą będzie?