10 Sie 2016, 18:29
Przy wyjeździe z parkingu mijałam się z innym samochodem. Zrobiło się ciasno, więc się zatrzymałam. Kierująca drugim autem jechała dalej i dotknęłyśmy się lusterkami. Przyhamowała, ale ruszyła ponownie leciutko ocierając się o mnie. Wyjrzałam przez drzwi, śladu nie było. Nigdy nie miałam podobnej sytuacji i mózg mi się wyłączył. Doszłam do wniosku, że nic się nie stało i odjechałam (nie na rękę było mi tam zostawać, miałam odwieźć dwie osoby w dwa różne miejsca, spieszyłam się). Potem oglądając swoje auto dokładniej znalazłam otarcie. Nic poważnego, szkoda by było zachodu z policją, czy ubezpieczeniem, bo pasta polerska to załatwi. Ale zaczęłam się zastanawiać czy z tego samego założenia wyjdzie drugi kierowca. Ona dobrze wie, że wina leży po jej stronie, a ja tylko zrobiłam jej przysługę machając na sytuację ręką. Ale jeśli jest cwana to może to zgłosić, zrzucić winę na mnie, bo skoro odjechałam to musi być moja wina. W takim wypadku konsekwencje są już duże i nie wiem czy po fakcie mogę udowodnić, że było inaczej. Czy po upływie kilku godzin powinnam jednak zdarzenie zgłosić na policję?