REKLAMA
Witam Was drodzy forumowicze!
Jadąc wczoraj do pracy szukałem miejsca do zaparkowania mojego golfika. Zdecydowałem się przejechać przez wystający z drogi nierówny krawężnik dzielący dwa place asfaltowe. Przednimi kółkami pokonałem przeszkodę pomału bez problemu i w tej samej chwili usłyszałem hałasy z podwozia. Trochę się przeraziłem i chyba w tym samym momencie fura mi zgasła. Odpaliłem, spróbowałem wycofać, ale czułem opór więc pojechałem do przodu tak żeby tylnymi kółkami pokonać nieszczęsny krawężnik. Dobiłem do miejsca parkingowego słysząc zgrzyty z przodu samochodu po czym wyszedłem oszacować straty.
Okazało się, że chlapacz z przedniego lewego koła wisi luźno przytrzymany do plastikowego nadkola wkrętami. Wykręciłem ten chlapacz, luźne nadkole wcisnąłem tak, żeby się nie bujało blisko koła. Po pracy jadąc do domu było w porządku. Właściwości jezdne bez zastrzeżeń z wyjątkiem hamowania, bo wtedy coś mi szura w nadkolu. Im gwałtowniej hamuję tym mocniej szura.
Pytanie do Was: czy na skutek takiej przeprawy przez krawężnik mogłem coś poważnego uszkodzić? A może to tylko nadkole (wtedy jakoś samemu zamocuję)? Muszę pokonać furą niedługo ze 100km i wolę uniknąć niespodzianek po drodze.
