Kupując nowe auto od razu tracisz, bo gdybyś chciał je sprzedać na drugi dzień, to nie odzyskasz kasy jaką dałeś w salonie.
Masz za to gwarancję. Czasami jest tak, że jakieś samochody mają wady fabryczne, a serwis naprawia je w ramach gwarancji. Prawda jest jednak taka, że zdrowy egzemplarz powinien chodzić bez żadnego marudzenia do 3-4 lat użytkowania. Po prostu przez ten okres auto nie ma prawa pisnąć, ani odmówić posłuszeństwa. W praktyce różnie to bywa i to ze wszystkimi markami, nieważne czy z Mazdą, VW, Toyotą, czy Renault.
Jeżeli Cię stać, to kupuj nowy. Jeżeli jednak wolisz auto lepszej marki (np. BMW) z większą ilością bajerów, to kompletnie nie opłaca się kupować w salonie.
I tu pojawia się problem, bo wiele drogich aut, 2-3 letnich to są auta które miały wypadek (czasami dosyć poważny) i są wyklepane. Za rok, albo dwa okazuje się, że w 5-letnim BMW rdzewieją blachy, silnik chodzi jak chce, a zawieszenie nie dość, że tłucze na dziurach, to jeszcze jeździ jak mu się podoba. Twoje ryzyko.
Co do samochodu. Sam najlepiej wiesz jaki będzie Ci potrzebny. Na trasy nie kupowałbym SUVa. To prawda, że siedzi się wyżej i to też ma ogromną zaletą, bo widzisz zdecydowanie więcej, ale koszty utrzymania takiego auta moim zdaniem są zbyt duże. Jeżeli jednak jeździsz też po polnych drogach, a wiadomo, że raz jest tam błoto, raz zawieje śniegiem, to SUV daje Ci większe poczucie bezpieczeństwa. Wtedy napęd na 4 koła jest bardzo pomocny, a wyższy prześwit sprawi, że nie zawiśniesz na byle pierwszej lepszej zaspie.
Ciekawym modelem jest np. Volvo XC60 w dieslu 2.4 litra i bodajże 180 KM. Spalanie w mieście w granicach 10 litrów przy ostrożnym traktowaniu. Gabarytowo jest to podwyższone kombi S60. Oprócz tego zwróć uwagę na Hondę CR-V 2.2 iCTDi.
Możesz też wybrać Audi A6 w kombi z napędem na 4 koła - quattro. Ale tutaj nie stać Cię na nówkę. Ustrzelisz w tym momencie 4-latka.
Wszystkie te samochody możesz też dostać w benzynie, ale czy to godzi się kupować nowy samochód za 100 tys. zł i zakładać do niego gaz?