No to tak:
1. Almerka czarna 2000r:
Karoseria w niezłym stanie, środek też, klima coś słabo daje, ale może mało nabita, najgorsze są dwie rzeczy, silnik zamula, nie czuć mocy, do tego auto sprowadzone tak nie znając jego historii ani nic, gutek przyznał, że na tyle co sami sprawdzili to malowana tylna klapa i tylne nadkole, ale że niby nie bite - raczej odpada, boję się drogiej naprawy silnika, ale to ewentualnie trzeba by jechać do serwisu się dowiedzieć.
2. Almerka srebrna 2001:
Karoseria w takim sobie stanie, nawet rdzy za bardzo nie ma, ale odpryśnięty lakier w paru miejscach, przedni zderzak jakiś poobcierany, niespasowany, na pewno było przy nim coś robione, jak się podniosło maskę, to tam już jako tako, chyba nie był mocno puknięty.
W środku zasyfione, jakieś
obd rapane i powycierane, ogólnie słabo, silnik za to ciągnął lepiej niż w tej czarnej (dlatego jestem pewien, że tam coś nie tak), przeceniony już na 14k tys., ale raczej nie.
3. Stilo:
Z zewnątrz wszystko ładniutkie, w jednym miejscu leciuteńko obtarty z drobną rysą, ale nic wielkiego, korozji itp nie ma, gdyby nie ten szczegół to prawie jak nówka. Pod maską wygląda, że wszystko ok.
Wewnątrz czułem się jak w nowym samochodzie, wszystko działa bez problemów, ładniutkie, czyściutkie, zadbane.
Gutek mówił, że mu cewki popadały i że je zrobił w ASO, miał na to papiery.
Teraz minusy:
1. Pali się ikona problemu z silnikiem - gutek mówi, że to sonda lambda, 500zł.
2. Jeszcze tam coś do wymiany (zapomniałem już co) - 200zł.
Z ceną zeszliśmy do 16000 (+ powyższe wymiany)
Teraz pytanie co z tym zrobić, opcje są:
1. Czarna almera na serwis (ale ten silnik)
2. Stilo na serwis (czy się opłaca, co mi radzicie)?
Optowałbym za 2., trochę drogo by mnie to wszystko wyszło, ale jeszcze bym dał radę. A może olać wszystkie i szukać dalej? Czekam na konkretne rady.