REKLAMA
Witajcie. Na początku zaznaczam, że nie mam nic do kobiet....Ot, taka sytuacja jaka sie niedawno wydarzyła w Tychach.
Do komisariatu olciji w Tychach, do dyżurnego przyszła kobieta i mówi - "byłam u mechanika, a ten zauważył, że pod autem mam jakiś pakunek zawinięty w czarną folię. Więc przyjechałam, bo mechanik mówi, że może to być bomba". Dyżurny się pyta - "a gdzie pani stoi tym autem?" Kobieta - "a tu obok komisariatu, na stacji benzynowej postawiłam."
Dla pewności dopowiem - to nie żaden kawał ani żart ani nic w tym stylu - takie wydarzenie miało miejsce kilka dni temu naprawdę. Policja zamkneła stację benzynową, drogi, wezwali pirotechników policyjnych, żeby dostać się do tego pakunku musieli zdemontować robotem zderzak, i dopiero zdjąć podejrzany pakunek. Akcja trwała ponad 7 godzin...A na koniec się okaząło, że ów pakunek to nadajnik GPS...
Co wy na to?