Mechanik zaczął sprawdzać auto beze mnie (zamówiłem przegląd przez neta, bo mój mechanik nie mógł ze mną podjechać do gościa, a gość nie chciał przyjechać do mojego mechanika tylko chciał, żebym go zabrał ze sobą). Auto zaczęli sprawdzać beze mnie bo spóźniłem się przez korki. Zrobiłem 50 km, auto od razu oddałem do mojego mechanika, żeby wymienił podstawowe rzeczy, bo tarcz hamulcowych już tak jakby nie było. I wtedy mój mechanik powiedział, że coś stuka. Nie zdiagnozował mi tego, tylko powiedział, żebym jeździł...
Na emisji spalin byłem, tam była jakaś wartość, było powyżej 100 (jeśli dobrze pamiętam), potem jak dodało się gazu, to zaczęło spadać. Gościu co sprawdzał mi auto tak nie do końca jasno potrafił powiedzieć czy to dobrze czy źle, widać było jakby nie ogarniał tematu, albo się dogadał ze sprzedającym, nie wiem.
Sprzedający twierdził, że dolewa około litr oleju na 20 tys. km (trochę rzadko wymienia olej chyba skoro mówił o 20 tys. km).
Stukanie nie wiem czy było słychać, nie zwróciłem uwagi. Ale sprzedający potwierdził mi to mailowo kilka dni temu, że auto faktycznie stukało i to stukanie ustępuje po rozgrzaniu, w aso podobno mu powiedzieli, żeby z tym jeździł. Mechanik albo nie słyszał, albo nie słuchał na początku jazdy albo gadał ze sprzedającym i nie słyszał albo włączyli radio, nie wiem, nie było mnie na samym początku przeglądu.
Olej - myślę, że doskonale o tym wiedział, bo jak w sierpniu wymieniał olej, a dzisiaj miałem suchy bagnet, to niemożliwe, żeby nie wiedział, że mu żre olej.
Auto od osoby prywatnej, serwisowany w ASO.
Szukam mechanika jakiegoś ogarniętego, w przyszłym tygodniu podjadę sprawdzić co stuka.
Ale stukanie + olej = skojarzyły mi się z remontem. Może nie będzie tak źle, no ale przygotowuje się na najgorsze
. 2 tys. już wydałem na podstawowy serwis i takiej kwoty spodziewałem się, ale jak mi wyjdzie jeszcze 4 na remont to już tak średnio mi się podoba. Auto fajne tylko gdyby nie ten silnik. Jakbym wiedział, to też bym go kupił jakby mi z ceny spuścił na remont.