REKLAMA
Dzień dobry!
Mam zamiar kupić sprowadzony z Polski samochód. Auto jest jeszcze niezarejestrowane i bez OC.
Handlarz, który sprzedaje auto jest drobnym sprzedawcą bez działalności i zaproponował dwa rozwiązania:
- umowa na Niemca, przy której akcyza wyniesie około 2.5 tysiąca złotych (ze względu na możliwe problemy prawne nie chcę podpisać tej umowy)
- umowa między nim, a mną, przy czym w tej wersji sprzedawca musi pokryć wysokość akcyzy (auto z silnikiem ponad 2 litry), rejestrację, przegląd i wykupić OC (najpóźniej w dniu rejestracji). Gdy handlarz dostanie "twarde" tablice rejestracyjne , spisuję z nim umowę kupna-sprzedaży o wartości auta + jego koszty. Z nowo kupionym autem, dokumentami i umową przerejstrowuję auto na siebie. Jeśli handlarz ma słabe zniżki na OC, zmieniam OC. Pomyliłem się gdzieś?
Handlarz wyliczył sobie, że rejestracja dokonana przez niego ( razem z podatkiem) wyniesie około 3.7 tysiąca złotych. Przeprowadzę dokładne wyliczenia, gdy spotkam się z nim jutro.
Moje pytanie jest takie, skoro handlarz oferuje umowę na Niemca, to czy posiada umowę kupna- sprzedaży między nim, a byłym właścicielem auta w Niemczech? Jeśli nie, to czy to auto jest dalej warte uwagi?
Podobno opłata recyclingowa dotyczy aut sprowadzonym przed 1 stycznia 2016 roku, tyle, że jakim sposobem urząd może sprawdzić, kiedy auto przekroczyło na lawecie granicę? Równie dobrze każde niezarejestrowane jeszcze auto mogło przyjechać do Polski nie w listopadzie, czy grudniu, a 2, czy 3 stycznia 2016.