14 Mar 2009, 15:03
Ostatnimi czasy nasila się moda na kupno/sprzedaż punktów.Im więcej punktów chcemy sprzedać,tym są droższe.Ceny wahają się od 100 do 200 zł za punkt.Sprawa odbywa się w ten sposób,że kierowca,który popełnił wykroczenie drogowe,najczęściej są to zdjęcia z fotoradarów,dostaje wezwanie na policję lub do Sądu Grodzkiego celem wyjasnienia sytuacji.I tu zaczyna się rola kupującego - zgłasza się on na policji lub w sądzie i stwierdza,że to on w tym czasie prowadził samochód i to on jest na zdjęciu.Takim zeznaniom pomaga fakt,że zdjęcia sią często niewyraźne,zamazane i nie widać dokładnie kieowcy.Ale to nic bardziej mylnego - w związku z tym nasileniem sprzedaży punktów,polcja najpierw wzywa właściciela samochodu,ponieważ dochodzi do niego po numerwch rejestracyjnych.Okazują mu zdjęcie i pytają,czy to on prowadził samochód.Jeżeli przyzna się,to sprawa zamknięta.Ale jeżeli powie,że to nie on,to powinien(nie musi) wskazać kierowcę.Jeżeli wskaże np. kogoś z rodziny - syna,córkę,żonę bratanka,to jest on wezwany i wystawia mu się mandat.Ale jeżeli taki właściciel wskaże osobę nie z rodziny,tylko np. kolegę,to takie zdjęcie jest dokładniej badane i często okazuje się,że ten co się przyznał,to nie on.I tu zaczyna się - ponowne wezwanie na policję i prokurator.A za co?Za wprowadzanie w błąd policję oraz za składanie fałszywych zeznań.
A sprawa jest zazwyczaj prościejsza - jeżeli zdjęcie jest niewyraźne i nie widać kierowcy,to (jeżeli przepis się jeszcze nie zmienił),to nie mamy obowiązku jako właściciel samochodu wskazywać,kto kierował tym samochodem.Odpowiadamy,że nie wiemy.To policja musi udowodnić,kto jest na zdjęciu.Ale ten przepis ma się zmienić - właściciel musi wskazać kierowcę,w przeciwnym razie on zostanie ukarany madatem.
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...