Ja odbieram maturę jako mocno przereklamowany egzamin. Nie było tak źle i tragicznie. Nauczyciele o dziwo nie okazywali się potworami czyhającymi aby wyrwać Ci ściągę z kieszeni. Chociaż ja na polskim i historii miałem nawet spis treści, żeby wiedzieć w której kieszeni mam jaką epokę
Znałem kilka bardzo dobrze uczących się dziewczyn, które (szczególnie przed ustnymi) panikowały i nie potrafiły powiedzieć jak mają na imię.
Z drugiej strony taki stres trochę dopinguje do pracy i nauki, więc jak ja komuś powiem, żeby wrzucił na luz i on to zrobi i przez to nie będzie umiał kompletnie nic, to może być nie za ciekawie.
Radzę uczyć się (albo teraz to może powtarzać?) i aż tak strasznie nie brać sobie wszystkiego do serca.
Powodzenia