24 Paź 2009, 20:05
Wczoraj na parkingu przed uczelnia byla pewna nieprzyjemna sytuacja. Parking jest naprawde niewielki, mniej wiecej w ksztalcie prostokatu z wjazdem niedaleko jednego z rogow. Miejsca sa wyznaczone wzdluz "scian prostokata" . Dodatkowo samochody staja pojedynczym pasem na srodku ale to akurat problemem nie jest bo do manewrowania i tak jest miejsce. A jakis kompletny idiota ustawil sie w tym srodkowym rzedzie tyle, ze centralnie przed wjazdem/wyjazdem. Tym oto sposobem zablokowal nieco ponad polowe samochodow z parkingu.
Wychodze zadowolony z uczelni wraz z kolezanka ( 9.30 i juz poczatek weekendu) i juz z daleka widze, ze "ktos tu nie umie parkowac". Akurat w tym samym momencie jedna dziewczyna porysowala sobie nowiutka Ceed'ke o tego grata ( byl to jakis stary Citroen). Juz wiedzialem, ze bede mial spory problem. Kolezanka jezdzi Yariska wiec na upartego by wyjechala ale wolala nie ryzykowac i zostala ze mna. Oczywiscie bylismy u wlasciciela parkingu i odpowiedz byla taka "nic nie mozemy zrobic...".
Czekalismy 4 godz i dopiero wtedy jakis inny gosc ze srodkowego rzedu wyjechal i zrobilo sie miejsce do wyjazdu. Paranoja...
Ale "parkujacy" widocznie wkurzyl nie tylko nas bo ok 12 mial juz za wycieraczkami "mile listy" i duza, chmska ryse na tylnych drzwiach... Ciekawe czy to go czegokolwiek nauczy...