Witam wszystkich forumowiczów, to mój pierwszy post. Zmusiła mnie do niego zaistniała nietypowa sytuacja w której nie wiem co zrobić i bardzo proszę o pomoc.
Nie chodzi tu o mój samochód tylko o samochód mojego taty, a właściwie to nie o samochód tylko o olej. Jest to dość leciwy nissan primera rocznik 1992 jednak był praktycznie bezawaryjny od 10 lat jeżdzenia w naszej rodzinie. Zalany był olejem mineralnym (mineralnym był zalany już po kupnie) i wczoraj taki olej, jak zawsze od 10 lat wymieniliśmy. Kupiłem 3 litry mobila 15W40 jak zawsze zresztą
![Uśmiechnięty :)]()
Wymiana rutynowa, bez problemów. Jednak ten olej wydawał mi się dziwny. Parę dni wcześniej zmieniałem półsyntetyk w moim samochodzie i miałem wrażenie że konsystencja była identyczna. Zlany zużyty olej był wyrażnie gęściejszy. Jednak na butelce wyrażnie pisało 15W40 więc na pewno wszystko jest okej i to tylko moje mylne wrażenie, pomyślałem. Po zmiane oleju rodzice wyjechali na wakacje, jak co roku tym samochodem. Po 500 km zjechali na jedzenie i kawe. Po 1,5 h godzinnym postoju tata sprawdził poziom oleju i bagnet był suchuteńki... Dodam, że przez 10 lat NIGDY nie był dolewany po wymianie olej ponieważ samochód NIGDY nie bral ani grama oleju... Po zakupie na stacji oleju mineralnego PLATINUM MINERAL 15W-40 weszło prawie dwa litry! Tata zauważył gołym okiem że ten olej jest gęściejszy niż ten wlany dzień wcześniej. Jestem w 95% przekonany że w butelkach ojelu mobila mineralnego był półsyntetyk. Co 100km dolewał litr oleju, niebieski dym za samochodem, silnik do remontu...
Tu nie chodzi już o samochód, który jest niewiele warty, lecz o zainstniałą sytuację. Czujemy się mocno poszkodowani ale co teraz? Nie słyszałem ani nie znalazłem na internecie podobnej sytuacji. Jeśli ktoś miał podobne doświadczenia, lub wie co można zrobić proszę o kontakt.