No i sprawa się wyjaśniła.
Nie ma żadnej nowej perspektywy.
Wyciek był, wyciek jest. Nikt tego porządnie nie umie/nie chce zrobić...
Simmering wału zrobiony wycieków miało nie być. Po tygodniu mechanik nie odbierał telefonów, to pojechałem do innego warsztatu, bo mi czujnik padł i musiałem to zrobić na już, bo pojawiły się problemy z odpalaniem. Przy kontroli - niestety wyciek jest, ale z zapewnieniem że z półosi i że z silnika na pewno nie leci !!, zgodziłem się na jego wymianę i kolejne zapewnienie że już nie ma żadnych wycieków.
Odjechałem z warsztatu i co ? I wyciek od razu jak wyjechałem.
Udało się dodzwonić do mechanika który zdejmował wcześniej skrzynie i uszczelniacz na wale zmieniał, obejrzał - stwierdził, że jest wyciek z półosii z góry scieka na skrzynie.
Jadę do warsztatu gdzie robili półoś - stwierdzili że wyciek ze skrzyni i że to olej pod wpływem wiatru leci do tyłu - choć nie rozumiem jak miałby się dostać na górę
![Kwaśna mina :/]()
Pewnie wyciek jest i tu i tu, bo olej jest na całej krawędzi skrzynia-silnik i jest tez na górze w okolicach półosi.
Na moje zdanie "ale mówił pan że nie ma już wycieków" odpowiedź "no nie ma, z półosi"....ręce mi opadły i już nie wiedziałem nawet jak to skomentować. No [...] nie ma wycieków i nagle po wyjeździe z warsztatu puściło między skrzynią a silnikiem ? Nagle ?!
Pewnie wyciek jest też na wspomnianym kiedyś miejscu klejenia górnej misy z blokiem, zaraz obok uszczelniacza wału (po jego prawej stronie).
Oczywiście trzeba było powiedzieć, że wyciek jest tylko na półosi i to wymienić, żeby kasę zgarnąć, a na pewno była zaolejona skrzynia wcześniej i nie wierzę, że tego nie dało się zauważyć. Z resztą jak to mógł być olej ze skrzyni jak nie miał żadnego zapachu ?! No bajkopisarstwo jak
[email widoczny po zalogowaniu] Partactwo jak nie wiem....
Nauczyłem się że nie warto oddawać auta do warsztatu, że jak się psuje to trzeba się pozbyć, bo nikt tego porządnie nie zrobi, bo nie umie ? bo może się nie chce ? nie mam pojęcia, może na śląsku są tylko tacy partacze... Ale to jest jakiś cyrk żeby 5 mechaników przy tym aucie grzebało i żeby nikt nie umiał porządnie wykonać swojej roboty, tylko gadać, że on tu już nie pomoże.
Za każdym razem ma być zrobione, potem okazuje się że nie jest i zawsze stwierdzenie, że przy okazji naprawy tego wyszło coś innego i "ja tu już nic nie poradzę".
Zatem jedyne wyjście to kupić nowe auto na gwarancji a potem je sprzedać, albo samemu zostać mechanikiem i sobie robić auto. Albo idą do warsztatu przygotować jakąś umowę z zapewnieniem, że usterka zostanie rozwiązana za kwotę w zakresie X-Y zł, którą mechanik będzie musiał podpisać - wtedy pewnie nikt by auta nie przyjął.