Nowy samochód za 50 - 55 tys czy warto?

22 Paź 2020, 18:30

Tak jak nazwa temat wskazuje. Uważacie, że warto kupić tani nowy samochód w kwocie 50 - 55 tys np 3-4 lata pojeździć, sprzedać, dołożyć kasy i znowu kupić nowy?
Od kiedy mam prawko kupuję używane samochody i zawsze kończy się to wpakowaniem kupy kasy na naprawę a ostatecznie sprzedaż i tak nawet w połowie nie amortyzuje kosztów napraw.
Sytuacja pierwsze. Renault Scenic 3 1.6 benzyna. Kupiony za 25 tys, pojeżdżone nieco ponad 2 lata, wpakowane przez ten czas ok 15 tys na naprawę typu klima, zawieszenie, przekładnia, skrzynia biegów, rozrząd z pompą wody i inne bzdety + typowe rzeczy eksploatacyjne.

Teraz Civic Kupiony za 35 tys (niby doinwestowany). Pół roku jeżdżenia i już 7 tys na naprawy - wycieki oleju, przekładnia elektryczna do regeneracji, zawieszenie, wymiana czujnika ciśnienia opon, wymiana pompki w sprzęgle, łączniki stabilizatora, drążki, srążki inne głupoty. Na lato czeka mnie zakup nowych opon (alu felgi 17") i alternator też wydaje dziwne dźwięki, więc razem z oponami zaraz dobiję 10 tys, co daje 45 tys w sumie z zakupem pojazdu- A tu już można kupić praktycznie coś mniejszego, ale nowego, z świętym spokojem.

A tego powoli zaczyna mi brakować, spokoju, braku niespodziewanych drogich napraw. Niby kupno nowego auta jest nieopłacalne, ale z kolei kilkuletnie auta często nie nadają się zbytnio do jazdy bo tak są robione, że mają pojeździć kilka lat i trafić na złom. Z kolei starsze, choć wcale nie tańsze samochody, mniej awaryjne (z reguły) wymagają często sporo kosztownych napraw i nigdy nie wiadomo kiedy coś wyskoczy.

Jestem na etapie wymiany Hondy na innych samochód za ok 35 - 40 tys i zastanawiam się czy nie dołożyć z 10 - 15 tys, nie kupić czegoś nowego i mieć to wszystko w d... Bo ma wrażenie, że wyjdzie mnie to taniej tak czy siak.

Znalazłem np taką dacie:
[link do ogłoszenia na Otomoto wygasł]

Wizualnie może być, ma wszystko czego mi potrzeba, bez wodowtrysków ale klima jest, czujniki parkowania są (nawet kamerka), muzyki z usb posłucham, do tego spory prześwit i silnik z turbinką, z gazem. Koszty za paliwo powinny być śmiesznie małe przy gazie no i sam silnik raczej nie spali tyle co np 1.4 turbo w Astrze.

Nie wiem, może wyprowadzi mnie ktoś z błędu i powie, że źle myślę?
hoderi145
Aktywny
 
Posty: 318
Auto: Audi Q3 Sportback
Silnik: 1.5tsi 150km
Paliwo: Benzyna
Typ: SUV
Skrzynia biegów: Automatyczna

22 Paź 2020, 18:46

To teraz wsiądź w swojego civic'a, jedź nim do salonu renault/dacii, usiądź i przejedź się sandero :mrgreen:

Używane auto wymaga inwestycji i napraw, to normalne. Cała sztuka polega na tym, żeby "ustalić" co jest dla ciebie bardziej korzystne. Albo kupujesz nowe i masz "spokój z naprawami" ale np. warto kupić ac więc kilka stów więcej, przeglądy olejowe robisz w aso więc również płacisz x2. I teraz najistotniejsza kwestia - utrata wartości. Możesz spokojnie założyć, że po kupnie takiego, nowego sandero w ciągu trzech lat masz w plecy 15k + ewentualne 5k na serwis. Ile stracisz na chądzie?

hoderi145 napisał(a):Teraz Civic Kupiony za 35 tys (niby doinwestowany). Pół roku jeżdżenia i już 7 tys na naprawy - wycieki oleju, przekładnia elektryczna do regeneracji, zawieszenie, wymiana czujnika ciśnienia opon, wymiana pompki w sprzęgle, łączniki stabilizatora, drążki, srążki inne głupoty. Na lato czeka mnie zakup nowych opon (alu felgi 17") i alternator też wydaje dziwne dźwięki, więc razem z oponami zaraz dobiję 10 tys, co daje 45 tys w sumie z zakupem pojazdu- A tu już można kupić praktycznie coś mniejszego, ale nowego, z świętym spokojem.


Czyli pół roku temu kupiłeś auto z nowymi oponami a teraz nadają się do wymiany? Zawieszenie było w bardzo dobrym stanie a i tak musiałeś je remontować? Wycieków nie było w ogóle?
Invi
Forumowicz VIP
 
Posty: 6604
Przebieg/rok: >50tys. km

22 Paź 2020, 19:04

Akurat kupiłem Hondę ze świadomością, że opony letnie są na dojechanie, zimowe są spoko, ale letnie niestety wiosną do zmiany. Wycieków nie było widać, bo od spodu wszystko jest zabudowane, na stacji diagnostycznej gościu nie chciał odkręcić dolnej osłony silnika a bez tego nic niestety nie było widać.
W Hondzie też mam oc/ac - Razem 2k mnie wyszło.
Tak zawieszenie było okej, na szarpakach nic nie wyszło. A po kilku miesiącach okazało się, że do wymiany są wszystkie tuleje na wahaczach, przy belce z tyłu i przy łącznikach stabilizatora, oprócz tego przekładnia do regeneracji bo miała luzy.
Nie wiem czy ja mam pecha na te samochody, czy co?
Siorka prawie 2 lata temu kupiła ceeda 2007 r za 20 tys, pl salon, 60 tys przebiegu i od tego czasu tylko olej wymieniła i klimę nabiła.
Kuzyn 4 lata temu kupił Turana 1.9 tdi 2009 r. Ostatnio sprzedał bo turbo do regeneracji i kompresor klimatyzacji. Mówił, że nie opyla mu się naprawiać bo to w sumie prawie 3 tys a tyle to on przez 4 lata nie wydał na te auto... Jak mu mówię, że tyle średnio ja wydaję na naprawy w ciągu pół roku to w głowę się stuka :D

Także serio zastanawiam się nad nowym, już co raz mniej mi zależy na wygodzie. W końcu przesiadłem się z wygodnego scenica do sztywnej choć podobno bezawaryjnej hondy, a i tak od Czerwca utopiłem w nią 7 tysi :o
Teraz jak usłyszę jakieś stuki w zawieszeniu to dostanę nerwicy.
Narzeczona mówi mi żebym nowe kupił bo nie mam szczęścia do używanych samochodów. Albo mam kiepskiego mechanika/mechaników w okolicy :mrgreen:
hoderi145
Aktywny
 
Posty: 318
Auto: Audi Q3 Sportback
Silnik: 1.5tsi 150km
Paliwo: Benzyna
Typ: SUV
Skrzynia biegów: Automatyczna

22 Paź 2020, 19:09

hoderi145 napisał(a):Nie wiem czy ja mam pecha na te samochody, czy co?


raczej nie masz żadnej wiedzy i nie potrafisz ocenić stanu auta, zapewne "kupujesz oczami"
Invi
Forumowicz VIP
 
Posty: 6604
Przebieg/rok: >50tys. km

22 Paź 2020, 20:09

hoderi145 napisał(a):przesiadłem się z wygodnego scenica do sztywnej choć podobno bezawaryjnej hondy,
bezawaryjna to ona była jak miała rok i 10 tys przebiegu a nie teraz :yes:


hoderi145, oczywiście że nowe wyjdzie lepiej, masz gwarancje, masz nowe auto które będzie śmigać bez napraw, albo jak już to naprawią Ci za free.
Łożenie na starego żdzora zawsze będzie ciągnęło po kieszeni.
Jeśli to auto jest takie że w pół roku wkładasz 7 tys czyli średnio ponad prawie 1000 na miesiąc to trochę przegięcie.
Może taki egzemplarz dojechany a jeszcze naprawy do super tanich nie należą w tej marce.
A siorka po prostu kupiła pewne auto z PL salonu z małym przebiegiem, w hondzie pewnie dużo większy i wszystko się sypie jak piasek w Kołobrzegu.
demirbiras
Zaawansowany
 
Posty: 931
Prawo jazdy: 14 08 2009
Przebieg/rok: 12tys. km
Auto: Astra H
Silnik: 1,8
Paliwo: Benzyna
Typ: Hatchback
Skrzynia biegów: Manualna

22 Paź 2020, 20:43

hoderi145 napisał(a):Tak jak nazwa temat wskazuje. Uważacie, że warto kupić tani nowy samochód w kwocie 50 - 55 tys np 3-4 lata pojeździć, sprzedać, dołożyć kasy i znowu kupić nowy?

Nowe to nowe, tylko na taki krótki okres to można brać leasing, a nie kupować. Ja biorę leasing, ale i tak na 5 lat. Gdybym miał kupić auto za gotowiznę, to jeszcze wydłużyłbym okres użytkowania, nawet do 10 lat.
Tylko nawet nowe auta trzeba kupować z głową. Ja biorę takie auta, które w razie czego, bezproblemowo posłużą mi dłużej niż okres leasingu, gdyby po 5 latach nie było mnie stać na zmianę auta.
Do długiej bezproblemowej eksploatacji, najlepsza jest wolnossąca benzyna, na wtrysku pośrednim-a to już gatunek na wymarciu :mrgreen:
Przejedź się Kia Rio, Hyundai I-20, czy nawet Fiatem Tipo, które to będą lepszym wyborem niż ta daćka 1,0-3 cyl w gazie.
Oprócz aut w stopce, wiem co nieco jeszcze na temat Pandy III, Lancera IX, Vitary 1,6 i Outlandera 2.0
yeti65
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 3754
Zdjęcia: 15
Miejscowość: Pieniężno
Prawo jazdy: 29 11 1984
Przebieg/rok: 30tys. km
Auto: Duster , Tucson 2.0D 4x4
Silnik: 1.0 100KM 2.0D 112KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: SUV
Skrzynia biegów: Manualna