Problem: Moja Astra F na benzynowym wtrysku stała się strasznym MUŁEM!
Do setki przyspiesza w czas wypalenia papierosa, nie jest wogule dynamiczny, pod góre jazda jest niemal niemożliwa, auto łapie lepiej przy ponad 3500obrotów, ale łatwo z nich spada. Oczywiście patrzałem po przewodach i wymieniłem świece - bez skutku, ale zauważyłem... właściwie poczułem że
na jednym przewodzie jest przebicie ![Laughing :lol:]()
Czy jeden "kopiący" przewód może powodować taki zamuł? Ewentualnie jakie jeszcze przyczyny i sposoby diagnozy zalecalibyście? Sprzęgło sie nie ślizga, ale raz przez przypadek ruszałem z 3 pod góre i przepaliłem z leksza
![Mad :x]()
Więc chyba nie sprzęgło nie? Dodam że auto jest z 1992r na LPG (nie działającym - całkiem spada z obrotów po puszczeniu nogi z gazu może parownik?) i swoje już przeszło, ale cóż nie stać mnie na następne auto
(a to nie jedyna usterka z jaką musze się uporać - w innym temacie pisałem o trzaśniętej podłodze) a lubie sam kombinować w garażu, pozatym pracuje na szrocie, więc mam dostęp do części
Pomóżcie, bo przez ten brak mocy przeżyłem nie lada krakse! W końcu sie zabije
![Arrow :arrow:]()