Peugeot 205 1,9D, 1990r., silnik XUD9Y, 1905ccm

04 Sty 2010, 20:08

Witam,

Jestem tu nowy, więc się przedstawię – Grzegorz, lat 35.

Bardzo proszę doświadczonych forumowiczów o pomoc w rozwiązaniu problemu, który mnie spotkał.

W wigilię Bożego Narodzenia odpaliłem bezproblemowo mojego absolutnie zimnego dieselka przy temp. otoczenia około 0st.C i zrobiłem około dziesięciokilometrową trasę w ruchu miejskim. Postawiłem auto na okres 30-60minut i poszedłem załatwić sprawę. Kiedy chciałem wracać do domu, auto nie odpaliło. Objawy typowe dla zapowietrzonego układu zasilania (paliwo) – trudności w odpaleniu, nierównomierna praca, szarpanie, biały dym z wydechu i po kilkunastu sekundach zatrzymanie silnika.
Doraźnie skontrolowałem szczelność i drożność układu zasilania i wszystko było ok. Zanim wpadłem na pomysł, aby zająć się elektrozaworem, było za późno, ponieważ wyczerpałem akumulator. Do domu wróciłem innym pojazdem a mój zholowałem na drugi dzień i robotę zostawiłem sobie na okres po świętach i nowym roku. Zacząłem dziś.

Zaopatrzyłem się w porządny multimetr (Brymen BM 811) oraz podładowałem akumulator (70Ah, 640A), czas ładowania około 7h prądem 6A. Sprawdziłem bezpieczniki i okazało się, że spalony jest pięcioamperowy bezpiecznik F12, który wedle książki jest wolny – u mnie nie był, więc wymieniłem. Następnie sprawdziłem rezystancję elektrozaworu. Wyszło 8,5 ohmów, książka podaje, że ma być 6-7ohmów. Podłączyłem akumulator i sprawdziłem, czy jest napięcie na elektrozaworze – jest, 11,95V. Skontrolowałem pracę tego zaworu i było słychać, że się otwiera i zamyka. Jeszcze raz skontrolowałem szczelność układu zasilania i było ok. Zacząłem kręcić rozrusznikiem i silnik ani nie załapał. Pompa podaje paliwo na wtryski – przez popuszczoną nakrętkę przewodu paliwowego wysokiego ciśnienia na pierwszym wtryskiwaczu lało paliwem. Po kilku próbach akumulator na tyle padł, że nie obrócił już wałem.

Moje teorie:

1.Elektrozawór jest jednak uszkodzony (mało prawdopodobne).

2.Spalony bezpiecznik odpowiadał za pracę elektrozaworu i dlatego nie mogłem go odpalić na ciepłym silniku a obecnie, na zimnym, nie mogę odpalić ze względu na mały amperaż akumulatora – akumulator ma około pięciu lat a dziś, po siedmiogodzinnym ładowaniu akumulator był ciepły i elektrolit w którejś z cel lekko „buzował”. Wtedy przerwałem ładowanie.

3.Zbiegiem okoliczności padły mi trzy lub wszystkie świece żarowe – w zeszłym roku przy temperaturze poniżej -10st.C na uszkodzonych dwóch świecach odpalał, z problemem, ale jednak odpalał. Dziś było u mnie -5st.C kiedy się tym zajmowałem i ani zakaszlnął.

4.Ni stąd, ni zowąd, przestawił mi się rozrząd – mało prawdopodobne, zdarzyło mi się to tylko raz, kiedy rozpadło mi się dwumasowe koło napędu alternatora i przyblokowało wał. Rozrząd przestawił się o dwa ząbki na pompie wtryskowej, ale mimo to silnik odpalał, chociaż pracował jak karabin maszynowy. Tak w ogóle, to rozrząd wymieniałem jakieś 34tyś. km temu. Komplet, czyli rolka prowadząca, napinająca i oczywiście pasek.

Warianty mało optymistyczne:

1.Awaria pompy wtryskowej.

2.Utrata kompresji – zawory, pęknięcie bloku/głowicy. Uszczelkę raczej wykluczam – wymieniałem około 25 tys. km temu.

Dziś z robotą zastała mnie ciemność, a że nie mam garażu, zostawiam to na jutro. Skontroluję świece żarowe i pocieszam się, że być może zapchany jest filtr powietrza :grin: .

Czy ktoś spotkał się z podobną zagadką? Będę niezwykle zobowiązany za wskazówki.

[ Dodano: Czw Sty 07, 2010 18:37 ]
Odzewu brak. Mimo to mam zawężony zestaw pytań.

Po ponownym podładowaniu akumulatora silnik uruchomił się bezproblemowo. Popracował około 5 minut, zgasiłem, uruchomiłem ponownie na jakieś 20 minut i zgasiłem. Pełen optymizmu zostawiłem to tak, jak jest jednak wieczorem spotkała mnie przykra niespodzianka - znowu to samo.

Świece żarowe sprawdzałem - zdjąłem "mostek plusowy" i pomierzyłem przejście. Było. Wiem, że takie badanie jest niejednoznaczne, bo miałem raz tak, że przejście było, a wykręcona świeca podłączona do prostownika nie grzała. Świec jeszcze nie wykręcałem do sprawdzenia. Sprawdziłem, czy na świece podawane jest napięcie - jest.

Obstawiam dwie wersje:

1. Lipne paliwo - odlałem trochę do słoika i wystawiłem na balkon. Przy -10st.C pływają w nim kryształki lodu i wytrącona parafina. Ciekawe jest to, że po wstawieniu tego paliwa do ciepłego pomieszczenia lód topi się, jednak wytrącona parafina nie rozpuszcza się. Wygląda to jak małe kawałki folii.

2. Jakaś awaria elektryki związanej z grzaniem świec żarowych, chociaż napięcie na nich jest, a przekaźniki pracują (przynajmniej je słychać).

Ktoś się wypowie?

[ Dodano: Czw Sty 07, 2010 18:39 ]
Odzewu brak. Mimo to mam zawężony zestaw pytań.

Po ponownym podładowaniu akumulatora silnik uruchomił się bezproblemowo. Popracował około 5 minut, zgasiłem, uruchomiłem ponownie na jakieś 20 minut i zgasiłem. Pełen optymizmu zostawiłem to tak, jak jest jednak wieczorem spotkała mnie przykra niespodzianka - znowu to samo.

Świece żarowe sprawdzałem - zdjąłem "mostek plusowy" i pomierzyłem przejście. Było. Wiem, że takie badanie jest niejednoznaczne, bo miałem raz tak, że przejście było, a wykręcona świeca podłączona do prostownika nie grzała. Świec jeszcze nie wykręcałem do sprawdzenia. Sprawdziłem, czy na świece podawane jest napięcie - jest.

Obstawiam dwie wersje:

1. Lipne paliwo - odlałem trochę do słoika i wystawiłem na balkon. Przy -10st.C pływają w nim kryształki lodu i wytrącona parafina. Ciekawe jest to, że po wstawieniu tego paliwa do ciepłego pomieszczenia lód topi się, jednak wytrącona parafina nie rozpuszcza się. Wygląda to jak małe kawałki folii.

2. Jakaś awaria elektryki związanej z grzaniem świec żarowych, chociaż napięcie na nich jest, a przekaźniki pracują (przynajmniej je słychać).

Ktoś się wypowie?
gregor1975
Nowicjusz
 
Posty: 16
Miejscowość: Kędzierzyn - Koźle

  •