Witam, jak w temacie, mam Peugeota 206 z 1998r. Z samochodem było sporo różnych problemów, ale od dłuższego czasu auto jeździło bez zarzutów. W weekend majowy z Krakowa do Warszawy przejechało bez problemów, potem parę kilometrów zrobionych na mieście i nagle na jednym z parkingów samochód odmawia współpracy. Chcąc zamknąć auto w ogóle nie reaguję na kluczyk, ręcznie trzeba zamknąć każde drzwi z osobna. Po włożeniu i przekręceniu kluczyka w stacyjce również zero reakcji, nie świecą się żadne
kontrolki , nic nawet nie stuka, nie puka. Otworzyłam maskę, zerknęłam, zamknęłam (zero jakiegokolwiek pomysłu, akumulator nowy) i wszystko wróciło do normy jak gdyby nigdy nic, trwało to może minutę, dwie. Problem w tym, że wróciłam do Krakowa i problem się powtórzył, z tym że teraz auto jakby padło na dobre. Po przeczytaniu w internecie miliona artykułów wnioskuję, że może to być immobilizer lub rozrusznik. Żeby sprawdzić czy immobilizer dobrze by było mieć drugi komplet kluczy, którego nie posiadam... W sprawie rozrusznika doczytałam, że czasami wystarczy gdzieś postukać, ale szczerze, nie mam pojęcia gdzie i czy to faktycznie może pomóc. Jakieś pomysły co mogło się stać? Tak jak wspomniałam akumulator wykluczam, bo jest nowy. Może jakaś rada jak go w ogóle odpalić żeby podjechać do mechanika? Czy zostaję mi tylko laweta?
![Nie rozumiem :unsure:]()
Proszę o pomoc
![Uśmiechnięty :)]()