02 Sty 2020, 16:41
Witam forumowiczów. Przymierzam się do zakupu swojego pierwszego samochodu, najprawdopodobniej za jakieś 2-3 miesiące. Na razie do dyspozycji miałem praktycznie tylko Renault Captur'a rodziców (0.9L, 90KM), ale dobre kilkanaście tysięcy kilometrów już nim zrobiłem. Nie mam zielonego pojęcia z czym (z jakimi kosztami) wiąże się posiadanie auta, do Renalut tylko dolewałem paliwo. Od 2 miesięcy w wolnych chwilach sprawdzam rynek jak i grupy miłośników pewnych aut i chyba jestem tylko bardziej zakręcony jak byłem.
Szukam samochodu zdecydowanie bardziej zrywnego, który nie będzie sprawiał wrażenia, że rozpadnie się na autostradzie jak Renault. Nic super mocnego, ale chociaż te 140 KM warto mieć. Auto koniecznie z instalacją gazową. Używane będzie głównie w mieście (dojazdy na uczelnię, zrobienie zakupów), raz w tygodniu droga do rodziców (jakieś 160 km w obie strony) i parę razy w roku większy wypad na drugi koniec Polski do rodziny, albo zagranicę np. na Węgry.
90% czasu użytkuję samochód sam, albo z dziewczyną dlatego na początek zwróciłem się ku mojemu wymarzonemu samochodowi z dzieciństwa, czyli Hyundai Coupe (FL1, FL2 / 2005-2009, silniki 2.0/2.7). Podobno niezawodny, tani w eksploatacji i przyjemny do jazdy. Miejsca w nim wystarczająco dużo dla mnie i dla dziewczyny, 140 KM lub 167 KM jak najbardziej wystarczy, no i podoba mi się niesamowicie.
Problemem jest jedynie to, że nie będę w stanie takim autem pojechać na wakacje w 4 osoby. Szukając czegoś większego co podoba mi się wizualnie (wygląd auta jest dla mnie dosyć ważny) najbardziej rzuciły mi się w oczy Volvo S60 I i S40 II. Nie ma w nich nie wiadomo jak dużo miejsca, ale znajomych przewiozę zdecydowanie łatwiej jak w HC, są wygodne, silniki mają mocne. Niestety rosną z nimi koszty użytkowania. Poza tym większość czasu auto będzie biło się o parking w centrum Łodzi i w takim S60, które jest podobno skrętne jak ruski czołg, nie będę miał łatwo.
Patrząc na Captura rodziców najbardziej w tym samochodzie denerwuje mnie (w tej kolejności): słabe audio, trzeszczące tak naprawdę wszystko w aucie, bo wszystko jest z twardego plastiku, brak mocy, mała zwrotność (to auto jest małe, a nie idzie nim wykręcić na raz na szerokiej drodze), duże spalanie jak na osiągi (przy silniku 0.9L Renault spala jakieś 9 litrów w mieście przy normalnej jeździe). Moja jazda samochodem wygląda tak, że do niego wsiadam, włączam głośno muzykę i jadę gdzieś z dziewczyną. Ważne, żebym nie bał się wyprzedać ciężarówki jak teraz bez mocy i żeby ten samochód tak nie trzeszczał przy choć trochę głośnej muzyce. Do tego idealnie nada się Hyundai, który tak jak mówiłem i tak mega mi się podoba. Pytanie teraz do Was: jak bardzo różniłyby się koszta między takim Hyundaiem, a Volvo? Jest sens dopłacać i mordować się większym autem w środku miasta byleby raz, dwa razy w roku pojechać ekipą na wakacje? Może warto spojrzeć na coś innego? Przepraszam za bardzo ogólne pytania, ale tak jak mówiłem nie miałem nigdy samochodu i nie wiem co znaczy - "Kupno S60 to początek wydatków", "To drogie auto", "Jak coś się zepsuje, to musisz mieć sporo gotówki w kieszeni", które czytam od tygodni na forach miłośników Volvo. To samo zresztą można znaleźć na forach miłośników Hyundaia - "Za 15k znajdziesz szrot, nie HC FL1 w dobrym stanie", "Co z tego, że kupi V6 za 18 tysięcy, jak będzie miał na start do zrobienia pół auta". Myślałem, że Hyundai to tanie w użytkowaniu, ładne, w miarę szybkie coupe, a S40/60 to niezawodne auta z drogimi częściami, które jednak nie wymagają częstej ich wymiany. Mam dobrą pracę i wydaje mi się, że stać mnie na wszystkie wymienione wyżej modele, ale jeśli za Volvo, lub inne ciekawsze propozycje mam dopłacać 50% więcej rocznie względem Hyundaia, to chyba mija się to z celem. Samochodu szukam na dobre 5 lat. Przez kolejne 2 na pewno nie będzie garażowany. Passaty, chyba wszystkie Skody, B4, E39 i tym podobne z góry odrzucałem. Po prostu mi się nie podobają. Z góry dziękuję za pomoc.