Witam drogich forumowiczów!
Czy pamiętasz jak pierwszy raz wsiadłeś za kółko samochodu i ruszyłeś bez pomocy jakiego kolwiek kierowcy?
Czy jechałeś po drogach publicznych czy może było to jakieś odludzie, jakim samochodem jechałeś jakie manewry wykonywałeś?
Opowiedz coś na ten temat
Zaczynam:
Zawsze miałem manię brania kluczyków od citroena c5 i wykonywania manewrów w garażu podziemnym. do przodu tylu, ostry start itd.
Rok temu (miałem wtedy 14 lat), chciałem sobie pojeździć w garażu
jednak gdy zszedłem na dół zobaczyłem że wszystkie miejsca parkingowe są zajęte oczywiście wsiadłem do cytrynki odpaliłem, i jak każdy z nas wie taki gówniaż jak ja za kierownicą czuje się bardzo pewnie, Z powodu że nie było miejsca na manewry wyjechałem na drogę publiczną i zostałem pierwszy raz w życiu, uczestnikiem ruchu drogowego.
Co dalej, cóż mogło takiemu szczylowi jak mi wpaść innego do głowy jak popisanie się "umiejętnościami jazdy" przed kolegami
Więc ruszyłem ze świateł, i pojechałem 2 ulice dalej do kolegi, oczywiście o reakcji gościa chyba nie muszę mówić. A że zawsze się spotykamy z kolegami ekipą, To postanowiliśmy z gościem pojechać do drugiego kolegi który mieszkał gdzieś kilometr dalej. Koledze standardowo "gęba opadła" po czym wsiadł z nami do samochodu. Przypomniało mi się że dawno temu obiecałem mojemu najlepszemu kumplowi Kamilowi, że jak pierwszy raz wsiądziemy za kółko to każdy z nas przy tym będzie. Traf chciał że Kamil mieszkał 10km. od miejsca w którym byłem. I bez żadnego doświadczenia w prowadzeniu samochodów, musiałem jechać z dwoma kolegami przez obwodnice, (oczywiście zdażyło mi się scinać zakręty oraz wjeżdzać na ścieżki rowerowe:D). Jeden kolega gdy ja jechałem zadzwonił do Kamila i powiedział mu że bezapelacyjnie zaraz ma być na dole bo czeka go niespodzianka. Nie stety Kamil miał 3 letnią siostrę której akurat musiał wziąść a że samochód miałem 5 miejscowy to nawet się nie zastanawiałem
I tak wrócilismy z miejscowości "deurne" do miejscowości "Antwerpen" (Belgia)
Jeszcze na wjezdzie do antwerpii chłopacy podpuszczali mnie zebym wybił słynne 120 na siedemdzieśiądzce
Tej Chwili nie zapomne do końca rzycia, zdecydowanie było to najważniejsze zdażenie
Byłem tak podekscytowany jazdą że na drugi dzien nie pamiętałem którymi drogami jechałem
Od tej pory nie widziałem kluczyków w szafce
Zapraszam do opowiadania
![Very Happy :D]()