Oczywiście,Niemcom się to dosyć często zdarza,że sprzedają auta tuż po gwarancji,zwłaszcza te,które na gwarancji nader często się psują,wtedy kalkulacja jest prosta,szkopuł jest jeden,trzeba mieć pieniądze by auto wymienić jak rękawiczkę.Mój przykład tyczy aut bardzo drogich ,w które opłaca się wtłoczyć kilkadziesiąt tysięcy by zarobić tyle samo,naturalnie zazwyczaj wtedy są robione wedle rzetelnej sztuki spawalniczo-blacharsko-lakierniczej,ale czy ktoś kupiłby takie auto widząc jego stan przed solidnym ,,bum,,?! Włosy stają dęba,aż trudno uwierzyć,że auto było aż tak skasowane.Pisałem już,kuzyn mój kupił VW POLO ,jak na ten rocznik zbyt pięknie wyglądającego,to już powinno go było zaniepokoić,naprawdę lakiernik musiał być utalentowany,ale po jakimś czasie zaczęło wszystko wyłazić,najpierw pękł próg tworząc dziób w kierunku jezdni,auto jest złożone z dwóch aut,zaznaczam,nie wyglądało gorzej,ba, do tego czasu wygląda nie gorzej od tych przedstawionych ,tylko szpachla zaczęła pękać od podszybia w dół(bok),strach takim autem jeździć,zwyczajnie się łamie jak kra
![Szczęśliwy :D]()
Złapał się chłopak na haczyk zbyt pięknie wyglądającego auta,za to ja kupiłem Okulara z lakierem w stanie wręcz odpychającym,ale za to nigdy poważnie nie walniętym i przez to z zupełnie zdrowym spodem bez śladu rdzy,co jest ewenementem w stadzie tych aut z 96r,nawet mechanicy mówią,że dawno nie widzieli Okularnika z tak zachowanym spodem,tajemnica?!Nie był bity.Zmieńcie swoje podejście do kwestii po wypadkowości aut,wiadomo handlarze łapią na wygląd,stan lakieru itd.Teraz ostatnio włożyłem w auto 1500 zł,wymieniłem błotniki,polakierowałem elementy spłowiałe,autem każdy się zachwyca,mój kuzyn za to nie zrobi ze swoim szrotem już nic,jedynie złom!