08 Lis 2008, 22:16
Wszystko ukladało się na piekną hiostorię : brazylijczyk, Brazylia, ostatni decydujący wyscig. Obeszło sie niestety ze smakiem. Koncówkę wyscigu można zaliczyć praktycznie do scen romantyczno-dramatycznych. Pyrrusowe zwycięstwo Massy, gorzkie łzy. Wyścig był niezwykle emocjonujący, bezinteresowna postawa Kubicy który to psując swoja nieskazitelność chciał pomóc odenieśc zwyciestwo Massie. Nawet bliskość koncernów nie pomoże.
Hamilton, dobry kierowca z odpychającą osobowością. Jak wiadomo świat potrzebuje bohaterów, ale kto takiego polubi ? oprócz fanboyów z wysp.