dzida napisał(a):Dobra to cwaniaczki albo... nieogarnięci, którzy stali się teraz tymi pierwszymi wyczuwając okazję
Albo też tacy, którzy pozostawali przed wyborem - mieszkanie razem ze skrzeczącą teściową, wynajmowanie mieszkania za 1500 zł miesięcznie + opłaty albo kredyt we frankach (bo na złotówkowy nie było ich stać - wyższe raty) i własne mieszkanie. Sam też nie zadłużyłbym się w innej walucie niż zarabiam, ale to też nie jest tak jak piszesz, że wyłącznie "cwaniaczki" albo "nieogary" próbują teraz wykorzystać jakąś okazję. Będziesz mieć swoją rodzinę to zrozumiesz jak ważna jest własna przestrzeń, a zawsze lepiej jest spłacać kredyt (obojętnie jaki) niż płacić czynsz najmu w tej samej wysokości.
No i tak jak pisze
szybki - doradcy kredytowi uspokajali moich znajomych, że wahania mogą oscylować w okolicach 20%. Myślisz, że ktokolwiek podejmowałby z nich ryzyko, gdyby wiedział, że kurs będzie wyższy o prawie 100%?
dzida napisał(a):I nie mam zamiaru dopłacać takim z podatków, bo ryzyko jest powszechnie znane.
Dopłacasz do bardzo wielu innych rzeczy, z których nawet nie zdajesz sobie sprawy
To jedno.
Drugie - przecież nikt nie zakłada, że to państwo (=podatnicy) będzie spłacać za kogoś kredyt. Sam jestem przeciwnikiem redystrybucji, zasiłków, zapomóg w postaci 500+, ale w tym wypadku rolą państwa winno być wymuszenie na bankach takiego zachowania, by wzięły na siebie część odpowiedzialności za powstałą sytuację - w indywidualnych przypadkach, tam, gdzie ta pomoc jest naprawdę potrzebna.
A wracając do tematu - o ile mieszkanie zawsze jest swego rodzaju inwestycją i dobrą lokatą kapitału, o tyle samochód to po prostu przedmiot codziennego użytku służący do przemieszczania się, tracący z roku na rok na wartości i - co tyczy się nowoczesnych jednorazówek - na trwałości. Tutaj według mnie nie warto porywać się z motyką na Słońce. Kupując auto na kredyt zawsze zapłacimy za niego więcej niż w przypadku płatności gotówką - jeśli przeszarżujemy i nie weźmiemy pod uwagę tego, że rata kredytu to nie jedyny wydatek związany z samochodem (sypanie się po gwarancji...) możemy mieć w przyszłości problem z płynnością. No i osobiście nie chciałbym stać się niewolnikiem własnego samochodu, a mieć prawo wyboru - kiedy mi się znudzi to go sprzedaję i o nim zapominam.