REKLAMA
Witam.
Chciałbym opowiedzieć wam moją ciekawą historię, w której dużo mnie zastanawia.
Ostatnio tankowałem gaz na stacji paliw. Wysiadłem z samochodu, przyszedł pracownik rozmawiający przez komórkę, podłączył kabel do zbiornika w samochodzie, powiedziałem mu żeby zalał za 20 zł. Wciąż rozmawiając przez komórkę zalał gaz, rozliczył się ze mną i zaczął iść w stronę budynku, w którym wcześniej przebywał. Ja po przekazaniu mu pieniędzy wsiadłem od razu do samochodu i pojechałem do domu (10 km). Kiedy dojechałem do domu zauważyłem, że za moim samochodem ciągnie się 3 metrowy kabel:)
Spakowałem go od razu do bagażnika i odwiozłem na stację.
Kierownik stacji zaczął mnie straszyć policją ale później stwierdził,żebym napisał oświadczenie o tym całym zajściu, (które napisałem podobnie tak jak wyżej) które on przekaże swojej ubezpieczalni. Zrobiłem tak jak powiedział.
Po tygodniu przyszło mi pismo z mojej ubezpieczalni informujące mnie o zgłoszeniu roszczenia o wypłatę odszkodowania, w którym poszkodowanym jest stacja paliw a ja drugim uczestnikiem.
Wydaje mi się,że nie moją winą jest, że kabel oderwał się od dystrybutora, gdyż ja nie mam żadnych uprawnień żeby dotykać tego kabla.
Co o tym wszystkim sądzicie? Co powinienem zrobić?
Wyraźcie swoje opinie.
Proszę o pomoc, bo ja już się w tym wszystkim nie łapie.