REKLAMA
Hej. Miejsce akcji: skrzyżowanie ulicy głównej z podporządkowaną, przy której wyjeździe jest pętla autobusowa. Na rzeczonej pętli autobusy często stają przy samej krawędzi skrzyżowania i tym samym uniemożliwiają bezpieczny wyjazd.
Sam problem istnieje już od dawna, ale od jakiegoś czasu jeżdżę tam z dziećmi i uderzenie w bok przy wymuszeniu pierwszeństwa (a tym będzie wyjazd na ślepo z ul. podporządkowanej) skończyć może się bardzo niewesoło, więc chcę działać zanim zdarzy się tragedia. Kilka razy w tym miejscu zostałem strąbiony, raz mało brakowało, abym miał motocyklistę na masce, a wyjazd zimą to już kompletna loteria.
Ponarzekałem, więc teraz co z tym zrobiłem. Wyszedłem z założenia, że nie chcę się czepiać samych kierowców, a załatwić sprawę systemowo, więc przeszło rok temu prosiłem ZDiZ o ustawienie naprzeciw lustra drogowego (załączając sporą dokumentację fotograficzną ile widać zza autobusu). Chcieli opinię rady dzielnicy o którą zawnioskowałem z pozytywnym rezultatem. ZDiZ wykonał wizję lokalną (co raczej nie jest prawdą albo została ona wykonana bez stojącego na pętli autobusu) i stwierdzili, że dodatkowo kierowcy na ulicy głównej są informowani znakiem D-1 o tym skrzyżowaniu, więc przecież o nim wiedzą. Z doświadczenia jednak wiem, że to nie prawda - sam wjazd na ulicę wygląda trochę jak wjazd na posesję i notorycznie spotykam się z parkującymi na wjeździe pojazdami czy autami jadącymi główną z kierunkowskazem i mijającymi skrzyżowanie jadąc na wprost (kilka metrów dalej jest kolejne skrzyżowanie o ruchu okrężnym).
Kierowałem się też do przewoźnika, który także rzekomo poinformował kierowców o problemie co faktycznie pomogło na może jakieś kilka tygodni. Informowałem także o tym, że kończą mi się opcje załatwienia sprawy i zacznę zgłaszać kierowców do SM z uwagi na to, że nie stosują się do przepisu dot. parkowania dalej niż 10m od skrzyżowania. Niestety po kilku miesiącach takie zgłoszenia byłem zmuszony wysłać dwa (i też nie czepiam się o centymetry, a biorę pod uwagę tych, co parkują przy samej krawędzi skrzyżowania).
Ostatnio dostałem telefon od miłej pani z SM, że mogę sobie te zgłoszenia do ukarania wsadzić, bo jest jakiś przepis, że wolno im tam stawać. Przyznam szczerze, że jakość rozmowy była słaba (pod względem technicznym) i byłem wtedy mocno zajęty więc nie zapamiętałem jaki to przepis. Będzie podobno jakaś kolejna wizja lokalna, której się boję, bo znowu nie będzie żadnego źle zaparkowanego autobusu i wszyscy zgodnie stwierdzą, że jest ok, a ja zostanę z problemem.
Stąd nasuwa mi się kilka pytań:
1. Czy faktycznie jest tak, że autobus stojący na postoju przy pętli ma prawo ignorować przepisy ruchu drogowego dot. odległości parkowania od skrzyżowania?
2. Jeśli ponownie wszyscy oleją temat to czy macie pomysł z której strony go ruszyć, aby coś się zadziało z problematycznym skrzyżowaniem, czy faktycznie muszę czekać na tragiczny wypadek w tym miejscu, żeby ustawić tam znak ograniczenia do 30 i kilka progów zwalniających etc co jest notoryczną praktyką u mnie w mieście?
3. Pytanie bonusowe, bo też nie mogę do tego dojść - kto ma pierwszeństwo przejazdu: ja, włączający się z ul. podporządkowanej na główną, czy autobus ruszający z pętli i dopiero włączający się do ruchu po dłuższym postoju? Przepisy mówią jasno o tym, że muszę ustąpić, gdy zbliżam się do takiego autobusu (bo zakładają, że jedziemy tą samą drogą).