Witam serdecznie.
Miałem już kilka problemów z moją Madzią i zawsze jakoś dawałem sobie radę. Niestety zaczyna mnie to już przerastać psychicznie i finansowo, chcę podjąć się ostatecznej i dość gruntownej jak na moją kieszeń naprawy i w związku z tym chcę prosić bardziej doświadczonych użytkowników o poradę w sprawie problemów z LPG a prze to i z benzyną.
Problem:
Rozpoczął się już rok temu po wystrzale gazu. Padła "przepływka" - wymieniłem.
Samochód pochodził 6 miesięcy na gazie i nagle przestał, nie miałem funduszy na naprawę więc następne 3-4 miesiące jeździłem na benzynie.
Potem znów udałem się do mechanika na regulację wolnych obrotów (padł silnik krokowy) oraz naprawę gazu. Mechanik powiedział, że w butli był strasznej jakości gaz i, że spuścił go i mam 2-3 razy zalać do pełna i wyjeździć. Pomimo, że auto na gazie jeździło jakby miało może maksymalnie z 50KM to dostosowałem się do porad mechanika i wyjeździłem bak 3 razy. Było pięknie bo auto jeździło na gazie (pomimo braku mocy), przez 600km.
Ostatnio (1 miesiąc temu) dziewczyna jadąc na gazie zauważyła, że nagle auto traci bardzo bardzo moc i prawie gaśnie (powiedzmy raz na 10km) i w tym czasie słychać było jak to mówi "pyknięcie" i zapach palącej się izolacji. Zabrałem auto na test po ulicach i faktycznie raz na jakiś czas poczułem gwałtowny spadek mocy połączony z dźwiękiem "pyknięcia" oraz zamachem lekko nadpalonej izolacji. Będąc o zdrowych zmysłach postanowiłem przełączyć się na benzynę i tak zrobiłem na PB około 500km (nie mając aktualnie pieniędzy na naprawę).
Ostatecznie dziś postanowiłem nalać pełny bak gazu i sprawdzić jeszcze raz czy występuje problem (chciałem w tygodniu jechać na warsztat zrobić kilka napraw oraz czynności związanych z maintenance samochodu). Ale po włączeniu gazu przejechałem może 300 metrów auto zaczęło tracić moc i zgasło. Ponowne odpalenie auta (już na benzynie) zajęło mi 10 min. Później znów 3 razy zgasł (na PB - tak myślałem). Jak się okazało auto przestało przełączać się między LPG a PB - wnioskuję to na podstawie tego, że zawsze przy przełączeniu słychać było specyficzny dźwięk i czuć było spadek obrotów. Teraz wydaje się, że auto jest na ciągle niedziałającym LPG którego nie mogę przełączyć na PB. Co dziwniejsze kilkakrotnie udało mi się auto odpalić na rzekomym LPG i na wolnych obrotach oraz przy "gazowaniu" auto chodzi elegancko. Ale wystarczy ruszyć delikatnie z miejsca i nagle silnik gaśnie i nie da się odpalić przez 10-15 minut.
Próbowałem odłączać przełącznik gazu / centralkę gazu i nic ( raz nawet odpalił ale też po ruszeniu zgasł) :
http://www.speedgaz.com.p.../centralka_pd_2
/Na łączeniu między centralką a wtyczką na kablu widać zaczernienia (jakby po przypaleniu)./
Wiem, że się rozpisałem i że może nie każdemu będzie się chciało to czytać, jednak bardzo proszę o jakąkolwiek pomoc, poradę namiar na warsztat z dobrym gazownikiem w 3mieście (jutro będę się dobijał do zakładu w Bolszewie).
Kocham swój samochód ale już po prostu nie mam siły psychicznej i niestety środków finansowych aby ciągle coś naprawiać, jestem niestety studentem i ciężko mi wydawać 2 razy na kwartał na samochód 500zł. Podobne zapytanie umieściłem też na innych forach trzymając się mądrości że co dwie głowy to nie jedna
![Razz :razz:]()
Natomiast po rozwiązaniu problemu napiszę co było nie tak.
Dane auta:
Mazda 323F 1994r 1.6i 16v
LPG II gen. BRC
Wymieniane było ( w trakcie eksploatacji związanej z gazem)
-2x silnik wolnych obrotów
-1x przepustnica
-1x przepływomierz
- przewody WN
- 2x świece
- kupułka i palec rozdzielacza
Z góry wszystkim dziękuję za pomoc.
Łukasz