Witajcie serdecznie!
Zawitałem na Wasze forum, bo chciałbym zapytać o ocenę pewnej sytuacji drogowej, w której dzisiaj uczestniczyłem.
Do sedna:
Jechałem drogą dwujezdniową o dwóch pasach w jednym kierunku poza terenem zabudowanym.
Zjechałem z ronda prawym pasem, a przede mną (już na prostej) w odległości na oko kilkuset metrów (dalej na prawym pasie) jechał jeep.
Na lewym pasie, pomiędzy mną a w/w jeepem, jechała powoli kia.
kia rozpędzała się od niechcenia, a na tym odcinku obowiązuje prędkość 100km/h. Nie wiem ile jechała wtedy kia, ale po zjeździe z ronda przyspieszała ledwo ledwo, nie zjeżdżając na prawy pas.
Postanowiłem więc wyprzedzić ją prawym pasem tak, aby od razu potem wyprzedzić (już lewym pasem) jeepa.
Manewr rozpocząłem, lekko rzecz ujmując dynamicznie. Zjechałem na lewy pas przed kię w niewielkiej odległości od jeepa, spojrzałem w lusterko wsteczne i tu moim oczom ukazała się siedząca mi na zderzaku kia.
Prawdopodobnie... Nie ustąpiłem jej pierwszeństwa przejazdu, bo przyspieszała podczas tego, gdy ja ją wyprzedzałem.
I teraz pytanie - jaka jest interpretacja prawna takiej sytuacji?
Kia miała kamerkę pod przednią szybą, a kierowca po wyprzedzeniu miał na twarzy, nazwijmy to "dziwny uśmieszek"
![Uśmiechnięty :)]()
), co sugeruje, że pewnie będzie to rozsyłał gdzieś dalej. Oczywiście tylko spekuluje, ale może tak się zdarzy.
Zatem tak:
Kierowca kii najpierw "blokował" lewy pas, a następnie przyspieszał podczas bycia wyprzedzanym mimo, iż wcześniej jechał wolno (bez komentarza).
Ja, nie spodziewając się szczerze takiej reakcji - po prostu niedaleko za jeepem zjechałem na lewy pas, żeby go wyprzedzić, a tu się okazuje, że prawdopodobnie "wymusiłem" pierwszeństwo.
Tutaj na pewno jest częściowo moja wina - zawsze patrzę w lusterko, czy mogę zmienić pas, tutaj było dla mnie oczywistym, że mogę, bo kia ledwo przyspieszała, a za nami było pusto. Chyba poruszyłem czyjeś ego...
Szczerze mówiąc "z przyjemnością" zapłacę mandat i otrzymam
punkty karne w sytuacji, gdybym jednak "wymusił", ale tylko w sytuacji, gdy kierowca kii również otrzyma mandat za swoje przewinienia.
Jak zatem wygląda interpretacja prawna takiej sytuacji? Wina jest moja, bo nie ustąpiłem pierwszeństwa przejazdu, czy jednak kii, bo przyspieszała podczas bycia wyprzedzanym i w wyniku tej sytuacji ja "wepchnąłem" się przed nią? A może wina jest obupólna i sądzona zupełnie osobno (ja za nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu, a kia za przyspieszanie)?
Wybaczcie za długi wpis, ale z jednej strony poczułem się durniem w tej jakże codziennej sytuacji, a z drugiej mam wręcz pewne wyrzuty sumienia, bo gdyby jednak kierowca kii nie przyspieszał celowo, tylko zwyczajnie w momencie mojego wyprzedzania "włączyła mu się turbina" - to mogłoby dojść do kolizji.
Z góry serdecznie dziękuję za interpretację.
Pozdrawiam!