Dzisiaj rano jechałem na dworzec pkp i jak już dojeżdżałem to nagle przy ok 2tys. obrotach jakoś dziwnie 'szarpało' -nie wiem jak to określić. Nie było to jakieś mocne szarpanie. Przestało po chwili jak już zwalniałem było już ok, więc chciałem sprawdzić co jest i znowu ciut przyśpieszyłem i znowu szarpnęło ze dwa razy, po czym usłyszałem jakieś walnięcie i mocne jedno szarpnięcie. Wystraszyłem się, puściłem gaz i dałem na luz, bo praktycznie byłem na parkingu. Moja pierwsa myśl- pie...ną pasek. Delikatnie nacisnąłem gaz na dwójce i było wszystko ok, jechał bez problemu. Zostawiłem samochód i pobiegłem na pociąg, bo już był na peronie. Od godziny 6:40 zastanawiam się co to mogło być. Z chcęcią bym już wyszedł z roboty i pojechał do domu, bo nie mogę przestać myśleć o samochodzie. Niepokoje się. Niedawno zmieniłem pasek klinowy, czy jest możliwe, że coś źle zrobiłem? Czy to walnięcie może świadczyć o czymś konkrentym/ poważnym?
Spotkaliście się z czymś takim?