Rozmawiałem z mechanikiem i chciałbym ustalić kto ma rację. Z jakiego powodu można zwrócić samochód sprzedawcy? Chodzi mi o prawdziwe powody a nie bajki z internetu.
Rok temu rodzice kupili samochód Peugeot 308 1.6 hdi od handlarza z rodziny. Dużo mówił ale wyszło że niewiele prawdy. Rodzice postanowili nie robić afery i naprawiać bez kłótni. Tylko że kosztów robi się dużo. Przy mechaniku nazwałem samochód "perełka" bo tak handlarz mówił. Mechanik się uruchomił bo to przecież normalne że się psuje i trzeba wymieniać. Części eksploatacyjne. Jego zdaniem tu nie ma mowy o niezgodności z umową. Niżej opiszę co miało być a co jest.
1. Perełka. Stan idealny. Żadnych śladów na lakierze.
Jest lakier wycierany szmatą. Po kilku myciach zszedł wosk i wszystko widać. Myślałem żeby oddać do lakierowania bo źle wygląda. Do tego zderzaki i boki były wymieniane. Prawdopodobnie bity z przodu. Lekko ale był. Brakowało śrubek i nakrętek. Chłodnica była wymieniana. Zbiornik na płyn chłodniczy też. Pomysł lakierowania szybko upadł bo nie ma sensu.
2. Szyby miały być oryginalne. Z przodu była od innego modelu. Rok się zgadzał ale oczko na
VIN w innym miejscu. Drzwi kierowcy też miały wymienianą szybę. Wyszło bo się woda lała do środka bo rozerwali folię.
3. Żadnej rdzy. Mechanik kazał robić konserwację podwozia bo podobno bardzo źle. Nie byłem wtedy i nie widziałem. Potwierdzam że zawieszenie zardzewiałe, Może nie dziury ale jest źle.
4. W zimę na podłodze był lód. Dużo padało. Ja nie jeździłem. Matka problemów nie widziała. Może szyby parowały ale wycierała szmatą. Woda się lała przez filtr powietrza bo za dużo leciało w odpływy. Do tego po szybie drzwi kierowcy. 5 litrów zebrałem gąbką z podłogi a nie wiem ile jeszcze wyparowało. Całe święta go suszyłem. Potem uszczelnianie i szukanie źródła. Na podłodze od środka ślady korozji bo woda długo stała. Problem musiał być dużo wcześniej.
5. Na przeglądzie diagnosta dał całkowity zakaz jazdy przez opony całoroczne. Na zewnątrz małe pęknięcia ale od środka prawie dziury. Nie sprawdzałem wcześniej bo nie było powodu. Miały wystarczyć na kilka lat. I tak planowałem zmieniać ale nie wiedziałem że aż tak.
6. Oczywiście licznik kręcony na równe 160k. Nie wiem czy wada ukryta jeżeli wiedziałem od początku. Jak mu powiedziałem że licznik nie działał bo był kręcony i źle złożony to zaczął krzyczeć że ma na to papiery i żebym nie kłamał. Na tym nasza znajomość się zakończyła. Zdjęcia dostał
7. Na przeglądzie wyszły końcówki drążka i przeguby. To standard. Powinny wyjść na poprzednim ale pewnie po znajomości zrobiony.
8. Przy okazji wyszło ze prowadnice hamulców były składane na jakiś dziwny smar i gumki spuchły. Hamulce stały ale diagnosta nie widział problemu nawet jak o tym powiedziałem. Wystarczyło dotknąć żeby koła się blokowały. Zrobiłem bo tak się jeździć nie dało.
9. Po roku i 8k km wyciek z turbo. Powiedziałem żeby sprawdzili sprzęgło przy okazji. Oczywiście do natychmiastowej wymiany bo zaraz stanie. Na przeglądzie 2 miesiące wcześniej nic nie mówił ale już wtedy odbijało po puszczeniu.
10. Jest dwumasa a miało nie być. Jest FAP a miało nie być. Spodziewałem się że jest ale nie miałem pewności. Myślałem że aż tak nie kłamał. Nie jestem mechanikiem. Nie muszę się znać na wszystkim. Szczególnie że to nie jest mój samochód.
11. 2 tygodnie rodzice czekali na papiery do rejestracji. 2 tygodnie powtarzał że jutro wyśle. Dzień przed terminem rejestracji matka dzwoniła zdenerwowana i powiedział że nie ma czasu ale zaraz wyśle. Wysłał wieczorem. Terminy dostępne tylko rano za 2 tygodnie. Nie można było przełożyć.
12. Dużo głupot jak połamane mocowania plastików.
13. Po pół roku wydmuchało uszczelkę pod wtryskiem. Standard w tych silnikach.
14. Oczywiście w papierach inna kwota niż płacone. Część pieniędzy chciał na konto brata bo podatki.
Mechanik ma chyba jakiś gorszy dzień. Jego zdaniem nic z tego co jest na liście problemów nie upoważniało do zwrotu samochodu. To wszystko zwykłe zużycie wynikające z wieku. 15 lat więc mogło. Jego zdaniem za dużo czytam. Gdybym był takim ekspertem to bym widział że jest DPF bo jest z przodu. Ma rację. Widziałem ale jak ktoś się czymś zajmuje od lat i mówi że nie ma to dlaczego mam nie wierzyć. Pytałem i twierdził że nie ma. Do tego samochód nie jest mój a decyzja była podjęta bez mojego udziału. Jechałem oglądać ale całkiem inny samochód bo matka trochę pomyliła. Jak oglądałem to ona już poszła zapłacić bo się podobał. Pojechałem tylko pojechać nim do domu bo daleko. Samochód był kupiony trochę bez sensu i całkiem bez przygotowania ale nie uważam że to moja wina jeżeli nie byłem stroną w sprawie.
Czy coś z tej listy jest niezgodnością z umową? Wady ukryte? Coś upoważniało do zwrotu? Jeżeli wyjdzie jeszcze dpf do naprawy albo jakaś inna głupota to koszty napraw przekroczą koszty zakupu. Nikt nie będzie próbował oddać. Nikt nie będzie chodził po sądach z rodziną. Teraz będzie naprawiany do końca ale chcę wiedzieć czy naprawdę nic nie można zrobić w takich sytuacjach. Czy mechanik diagnosta ma rację? Nie można zwrócić samochodu jeżeli nie ma dziury w silniku albo trocin w oleju?
Większość tego co napisałem to głupoty. To się wymienia i jeździ. Nie chodzi o to że coś trzeba wymieniać w samochodzie mającym 15 lat tylko o to że większości problemów miało nie być a reszta miała być zrobiona. Nie tak się umawialiśmy. Było zapłacone chyba więcej niż średnia bo samochód miał być w bardzo dobrym stanie. Prawdopodobnie najtańszy dostepny byłby w niewiele gorszym stanie.