04 Lut 2014, 00:12
Witajcie, dzisiaj stało się niezbyt fajnego, początek tygodnia a tu takie niespodzianki.
Otóż rano jadą na pocztę swoją Cordobą 1,6 z 94 rocznika, po odpaleniu i przejechaniu kilka metrów dziwnie przez około 2-3sec zaczęło szarpać, pomyślałem ze to wina zimnego silnika, braku paliwa (żyda), dojechałem na pocztę bez problemu, zrobiłem co miałem zrobić, wsiadam, odpalam po chwili zgasł (nie stał na żadnej górce ani nic), kręcić kręci ale odpalić nie chce, pomyślałem że nie ma paliwa, pojechałem z kolegą jego samochodem po 5 litrów benzyny, wlałem, kręcę, kręcę i nic, postanowiliśmy dać go na linkę holowniczą i odpalić z hola, odpalił, chodził normalnie, pojechałem do tankować go i wybrałem się w podroż z ukochaną do kina oddalonego 30km, w jedną stronę bez problemu dojechaliśmy, wracając przejechaliśmy około 20km i nagle, jestem na zakręcie, jadę na 4, daje mu gaz a on nic, wrzucam 3 a on nic, aż w końcu zgasł (gdy obroty były na 0), mówię może się zapowietrzył, biorę na pych też nie pali, zadzwoniłem po kolegę, przyjechał nas zaholować pod dom, na lince postanowiłem odpalić z 3, odpalił jednak nie reaguje na GAZ, obroty nic idą do góry, nie ma praktycznie żadnej reakcji poza malutką zmianą dźwięku w tłumiku, kiedy tylko prędkość będzie bliska zeru, obroty opadną gaśnie i na tym koniec.. Paliwo w zbiorniku jest, nic nie stukało podczas drogi, teraz też nic nie stuka, kręcić kręci ale nie chce odpalić, nie ma reakcji na pedał gazu.
Czy miał ktoś kiedyś podobny problem?
O co może chodzić? co leży na rzeczy?
Jedni mówią mi że cewka, inni że "czujnik położenia wału".