Witam,
Ruszyłem w krótką podróż po mieście (auto było na chodzie ok 15 min), po czym samochód zatrzymałem na jakieś kolejne 15-20 min. W międzyczasie stacyjka była włączona (chodziło radio i włączone było ogrzewanie). Następnie przy próbie uruchomienia samochód nie reagował.
Kontrolki się świeciły, światła działały tylko rozruch nie działał. Przy próbach odpalenia było słychać jakiś krótki dźwięk (niestety nie jestem w stanie stwierdzić jakiego rodzaju był ten dźwięk). Samochód odpalił dopiero po krótkim podładowaniu akumulatora przy pomocy prostownika człowieka, który miał obok garaż.
Moje pytanie brzmi: czy to oznacza, że akumulator jest do wymiany? Czy może mimo zadziałania metody z podładowaniem przyczyna braku rozruchu może być inna niż nieprawidłowe działanie akumulatora? Czy istnieje szansa, że takie nieodpalenie silnika w zimie jest normalne i nie wymaga żadnej naprawy/wymiany części? Zaznaczę, że na zewnątrz jest -10 stopni.